sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 12.

Z twardego snu wyrwało mnie gwałtowne potrząśnięcie łóżka, spowodowane czyimiś ruchami. Zaspany otworzyłem oczy i uniosłem głowę marszcząc czoło. Mój synek skakał radośnie po moim łóżku śmiejąc się w najlepsze. 
-Mike, śpij jeszcze. - wymamrotałem leniwie.
-Wśtawaj! - krzyknął malec. Nie patrząc na niego, wystawiłem rękę spod kołdry i chwyciłem jego nogę, przez co upadł na łóżko, głośno się śmiejąc. Przysunąłem go do siebie, mocno przytulając.
-A teraz idziemy spać, mały łobuzie. – mruknąłem. Mike próbował wydostać się z mojego uścisku, ale szło mu to marnie, ponieważ cały czas go trzymałem.
-Tato, plosie puść mnie juś, nie będę śkakał obieciuje, źlobie ci nawet śniadanko. – leniwie otworzyłem powieki i spojrzałem się na synka, uśmiechając się.
-Może lepiej nie, no dobra niech ci będzie wstajemy. Mamie też nie dajesz tak spać? – zapytałem, odrzucając kołdrę, przez co w moje ciało uderzyło chłodne powietrze.
-Moja mamusia mnie baldzio kocha i nie jeśt źła jak ją budzie, a ty jeśteś źły? – szerzej otworzył oczka czekając na moją odpowiedź.
-No oczywiście, że nie. – wziąłem go na ręce, po czym ruszyliśmy w stronę ogromnej kuchni. -Co powiesz na super, pyszne kanapki ala Justin? - puściłem mu oczko, a on kiwnął radośnie główką. 
Podczas jedzenia Mike zaczął mi się dziwnie przyglądać, wyglądało to tak jakby chciał się o coś zapytać, ale bał się mojej reakcji. 
-Coś się stało? - zapytałem spokojnie, dopijając kawę. 
-No bo wieś moja mama mówi zie jak dziewcina i chłopak sie kochajom to majom dzieci. Ty kochaś moją mamusie? - zrobił kęs kanapki, czekając na odpowiedź. -Tato? - dodał, zniecierpliwiony. 
-Mike to trudne, kiedyś ci to wyjaśnię, okej? - przeczesałem jego jasne włoski dłonią, wstawiając naczynia do zmywarki. - Chodź ubierzemy się i zaczniemy zbierać, bo mama oszaleje za tobą z tęsknoty. - dodałem i zaczęłam go gonić, ponieważ wpadł na pomysł ucieczki.
Po złapaniu synka, ruszyłem z nim w stronę sypialni, wszedłem do garderoby szukając czegoś na dzisiaj, następnie wziąłem prysznic i ubrałem się. 
-No dobra podaj mi twoją torbę, to pomogę ci się ubrać. - zwróciłem się do syna, który podał mi plecak, otworzyłem go i wybrałem ubrania.
-Siupel wyglądam, no nie? - zapytał, przeglądając się w lustrze, na co cicho się zaśmiałem i przytaknąłem mu głową. 
-Okej, zbieramy się. - wsadziłem do kieszeni telefon i wziąłem plecak chłopca.
***
Podczas jazdy skazany byłem na słuchanie dziecięcych piosenek, ponieważ Mike poprzestawiał mi stacje i uparł się że właśnie ta ma zostać. Jak mus to mus. - pomyślałem, jadąc w stronę mieszkania Rose. 
Po dojechaniu, wyszliśmy z malcem z auta, kierując się w stronę domu. Zadzwoniłem do drzwi, czekając na reakcję. Nagle otworzyła je Rose w piżamie, na jej twarzy pojawił się ogromy uśmiech, który odwzajemniliśmy. 
-Cieść mamo! - wykrzyknął chłopiec i rzucił jej się w ramiona, mocno przytulając. -Widziś byłem baldzio gziećny i nie płakałem, musie cięściej jeździć do taty. Ziobać jakie mam tatuazie. - zaczął podwijać rękaw bluzki, aby pokazać brunetce rysunki. 
-Wiem, są śliczne. - uśmiechnęła się, całując go w główkę. Chłopiec zdjął z siebie kurtkę i czapkę, a zaraz po tym ruszył do salonu.
-Przyjechałem po umowę. Jak widzisz żyje, nic mu się nie stało, a tatuaże nie są prawdziwe. - mruknąłem, uśmiechając się.
-Cieeść! - usłyszałem głośny pisk. Moim oczom ukazał się ten sam chłopak, który był w domu Rose podczas naszego pierwszego spotkania. Gdy zobaczyłem, że trzyma na rękach mojego syna, zacisnąłem mocniej dłonie.
-Co ty tu robisz? - syknąłem napinając mięśnie. - Zdaje się że ostatnio pokazałem ci że nie jesteś tu mile widziany, nie dotarło? - warknąłem. W tym momencie chłopak odstawił Mike'a na podłogę i spiorunował mnie wzrokiem. 
-Widzę, że przeszkadzam, więc już pójdę. - zwrócił się do Rose. 
-Ta,wypieprzaj. - oblizałem usta i gwałtownie uderzyłem go barkiem w momencie gdy wychodził z pomieszczenia.
Mike podszedł do Rose i wyciągnął do niej rączki by wzięła go na ręce. Dziewczyna spełniła jego prośbę, a ja westchnąłem zdając sobie sprawę, że ta sytuacja zapewne przypomniała małemu o naszej bójce. Posłałem mu ciepły uśmiech chcąc pokazać że wszystko jest w porządku, co on co prawda odwzajemnił ale niezbyt pewnie. Szatynka z powrotem postawiła chłopca na podłodze i pocałowała go w czółko.
-Leć do salonu, zaraz będzie twoja ulubiona baja. - uśmiechnęła się, a malec od razu wybiegł z pomieszczenia wydając z siebie przedtem radosny pisk. Zaśmiałem się i przeczesałem włosy.
-Justin. - westchnęła Rose przez co od razu przeniosłem wzrok na nią i uniosłem pytająco brew dając jej do zrozumienia by kontynuowała. -Nie możesz za każdym razem reagować tak na widok Nate'a, szczególnie na oczach Mike'a. - spojrzała mi w oczy z lekkim wyrzutem.
-Nie przepadamy za sobą i już. - warknąłem cicho wkładając ręce do kieszeni,
-Wiem o tym, ale następnym razem sobie oszczędź. - mruknęła na co jedynie przytaknąłem.
-To jak podpisujemy umowę? - zmieniłem nagle temat i uśmiechnąłem się lekko.
-W porządku, chodź do kuchni. - kiwnęła głową i oboje opuściliśmy pomieszczenie. 

-Mam nadzieję, że przeczytałaś ją dokładnie i jesteś pewna. - powiedziałem, siadając.
-Tak, okej więc mam złożyć swój podpis tutaj, a ty zrobisz to po drugiej stronie, tak? - zapytała, biorąc do ręki długopis.
-Yhym. - mruknąłem, obserwując dziewczynę. Rose przekręciła kartkę w moją stronę, wziąłem od niej długopis i również podpisałem. - Okej, więc od teraz jesteśmy współpracownikami. - dodałem, wkładając umowę w folijkę. 
-Tak, zaczynam od jutra 8 rano, zgadza się? - spojrzała na mnie, przygryzając wargę.
-Zgadza się. Pamiętaj, że lubię mocną kawę z mlekiem i 2 łyżeczkami cukru. - mruknąłem, uśmiechając się przy tym, co dziewczyna od razu mi zawtórowała. 

*Oczami Rose*
Po odjeździe Justina, większość czasu spędziłam z synkiem przed telewizorem, nim się obejrzałam przyszedł wieczór, więc wykąpałam Mike'a i położyłam spać, a potem sama zrobiłam to samo. Leżąc w łóżku, zaczęłam rozmyślać o tym co będzie mnie jutro czekało w pracy i czy dam sobie rade, niestety nie potrwało to długo, ponieważ w bardzo szybkim czasie usnęłam. 
Poniedziałek. Chyba każdy go nienawidzi, a fakt gdy budzi cię głośny dźwięk budzika, przyprawia o zawroty głowy i złość. Podniosłam się z łóżka, o dziwo z nie najgorszym humorem, co było spowodowane zaczęciem pracy, co prawda w głębi duszy się stresowałam, ale cieszyłam się że chodź na trochę wyrwę się z domu i wreszcie sama zacznę zarabiać na utrzymywanie. Udałam się do łazienki w celu wzięcia szybkiego prysznica na orzeźwienie. Po wyjściu z kabiny owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem susząc swoje włosy. Po odłączeniu suszarki, podłączyłam na jej miejsce prostownicę i wytarłam się dokładnie zakładając wcześniej przygotowane ubrania.
Zrobiłam sobie makijaż i wyprostowałam swoje włosy podziwiając w lustrze efekt końcowy. Chciałam dobrze prezentować się w pierwszym dniu w pracy.Weszłam do pokoju Mike'a i zaczęłam go budzić, zaspany wstał z łóżka cicho marudząc. Pomogłam mu usiąść na łóżku, a potem otworzyłam szafkę i wyjęłam dla niego jeansy oraz bluzkę na długi rękaw, odkręciłam się i zobaczyłam, że chłopiec ma zamknięte oczka i spuszczoną główkę. Podeszłam do niego i kucnęłam, tak jak myślałam spał, cicho się zaśmiałam.
-Kochanie, musimy się ubrać, pojedziemy do babci i tam pójdziesz spać dalej, dobrze? - mruknęłam, gładząc delikatnie jego rączkę.
-Yhym. - mruknął zaspany i podniósł na mnie swój wzrok. Pomogłam mu się ubrać i zeszliśmy do kuchni, gdzie zrobiłam nam kanapki i herbatę. 
-Chodź ubierzemy się bo taksówka już na nas czeka. - odparłam, wstawiając talerze do zmywarki. Pomogłam chłopcu założyć kurtkę, szaliczek i czapkę, po czym sama się ubrałam, musnęłam jeszcze usta pomadką ochronną i wyszliśmy z mieszkania. Wzięłam synka na ręce, poprawiając jego plecaczek i swoją torbę, po czym zbiegłam po schodach, wychodząc na dwór. Tak jak mówiłam taksówka stała pod mieszkaniem, otworzyłam drzwi i wsiadłam, sadzając Mike'a obok, podałam kierowcy adres i ruszyliśmy. 
Po dotarciu pod dom moich rodziców, poprosiłam taksówkarza by chwilę zaczekał i wyszłam z synkiem z samochodu, w pośpiechu wchodząc do środka. Z kuchni wyszła moja rodzicielka i uśmiechnęła się do nas.
-Hej mamo. - uśmiechnęłam się.
-Cześć wam. - odwzajemniła uśmiech i podeszła do nas. -Leć już, rozbiorę go. - kucnęła przed Mike'm.
-Dziękuję. - oblizałam usta. -Do zobaczenia. - nachyliłam się i pocałowałam ją w policzek, a następnie zwróciłam się do synka. -Bądź grzeczny i nie roznieś babci domu. - zachichotałam całując go w czółko. -Papa. - pomachałam mu i wyszłam z mieszkania, wracając do taksówki. Podałam kierowcy adres firmy Justina, całą drogę spędziliśmy w ciszy. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zapłaciłam daną sumę i podziękowałam, wychodząc z auta. Poprawiłam na ramieniu swoją torebkę i spojrzałam na ogromny budynek przed którym się znajdowałam. Jeśli mam być szczera, mój stres osiągnął chyba największy poziom. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę wejścia. Podeszłam do wielkiego biurka, które było na wprost wejścia, gdzie przywitał mnie ogromny uśmiech szatynki. 

-Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała oficjalnie, a uśmiech przez cały czas nie schodził jej z twarzy.
-Dzień dobry, jestem Rose, nowa sekretera. - odparłam, przygryzając wargę.
-A tak, pan Bieber mówił mi, że pani się zjawi. Proszę za mną, zaprowadzę. - wstała z zza biurka i kiwnęła do mnie zachęcająco głową. Ruszyłam za nią i już po chwili wsiadłyśmy do windy.
-Jestem Eva. - wystawiła w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam.
-Rose. - zachichotałam. 
-Pierwszy dzień w pracy, pewnie się stresujesz. Powiem ci tylko tyle, że pan Bieber jest cholernie wymagający, a gdy czegoś nie dostanie zaczynają się krzyki, więc przygotuj się na wszystko. Nie ma go jeszcze więc ci się udało, lubi pić rano kawę, z mlekiem i .... - nie pozwoliłam jej dokończyć.
- ... dwoma łyżeczkami cukru, uświadomił mnie już o tym. - dodałam, spuszczając wzrok.
-Okej, rozumiem. No dobrze jesteśmy na miejscu, tutaj jest twoje biurko, a za tymi drzwiami jest gabinet pana Justina. Jeśli pójdziesz tym korytarzem po prawej stronie dostaniesz się do małej kuchni i toalety. To chyba na tyle, reszty dowiesz się później. A teraz idź lepiej zrobić kawę. - uśmiechnęła się i wsiadła do winy, zjeżdżając na dół. Podeszłam do stolika i postawiłam na nim swoją torbę, odkręciłam się i zaczęłam rozglądać. Przeważały tu ciemne kolory, z małymi fioletowymi elementami, wszystko było takie eleganckie i nowocześnie urządzone, co bardzo mi się podobało. Na moim biurku stał czarny wazon z kwiatami, laptop i parę teczek z jakimiś kartkami. Moją
uwagę przykuły zdjęcia, które wisiały na wprost od mojego stanowiska pracy,były czarno białe w fioletowych ramach, więc świetnie pasowały, był na nich Justin z jakimś mężczyzną, na jednym stali do siebie tyłem i opierali się plecami, na drugim po prostu się śmiali, a na trzecim podawali sobie dłonie, mimowolnie na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Zerknęłam na zegarek, który był na mojej dłoni 7:55, Justin powinien
niedługo być. - pomyślałam i ruszyłam w kierunku małej kuchni. Zaparzyłam kawę i ruszyłam z nią w kierunku gabinetu, otworzyłam drzwi nogą i ostrożnie postawiłam ją na blacie. Odkręciłam się i miałam wychodzić, ale w drzwiach pojawił się Justin.
-Hej. - odparł uśmiechnięty, podszedł do kanapy i rzucił na nią walizkę. 
-Cześć, zrobiłam ci kawę. - powiedziałam, przeczesując włosy dłonią.
-Dziękuję, siadaj opowiem ci co i jak. - wskazał ruchem dłoni na fotel, który stał obok jego biurka. Usiadłam na wyznaczonym miejscu i obserwowałam jak chłopak, wyciąga teczki z ogromną liczbą faktur, ankiet i innych tego typu rzeczy. 
-No dobra to zaczynamy. - mruknął, odwracając się w moją stronę.
***
-A te faktury musisz uzupełniać co miesiąc i wkładać do czerwonej teczki, a potem oddać je do gabinetu Johna, a resztą zajmie się już on. Rozumiesz wszystko? - dokończył tłumaczenie i zapytał, a ja lekko kiwnęłam głową. 
-Trochę tego jest, ale dam radę ... chyba nie będzie aż tak źle. - oblizałam usta, wstając. - Pójdę to przepisać. - dodałam. Złapałam za klamkę i już miałam wychodzić, ale zatrzymał mnie głos Justina.
-Rose ... ślicznie dzisiaj wyglądasz. - uśmiechnął się.
-Dziękuję. - odparłam i poczułam jak moje policzki zaczynają robić się czerwone. Nie czekając wyszłam, pośpiesznie zamykając drzwi, usiadłam za swoim biurkiem, głęboko oddychając. Wyjęłam z teczki plik kartek które wręczył mi Justin i zaczęłam je przeglądać. Było tego sporo ale wypełnianie ich nie było jakoś zbytnio skomplikowane i to był plus. Zaczęłam uzupełniać luki w tekście, wiedząc że im wcześniej zacznę tym lepiej.
Po jakiejś godzinie skończyłam i zapakowałam faktury z powrotem, biorąc głęboki oddech. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, wskazywał 14:38, nie miałam pojęcia, że czas tutaj będzie leciał mi tak szybko. Musiałam jeszcze skserować jakąś umowę i na dzisiaj to by było tyle. Włożyłam karki do drukarki i wykonałam czynność. Gdy wszystko było już gotowe, położyłam to na moim biurku i dyskretnie wyjęłam z torebki telefon chcąc sprawdzić czy nie mam żadnego nieodebranego połączenia od mamy. Gdy upewniłam się że z Mike'm wszystko jest w porządku, zabrałam teczkę z dokumentami i udałam się do gabinetu Justina.
-Mogę? - zapytałam, lekko wychylając się zza drzwi.
-Tak, stało się coś? - zapytał, poprawiając się na fotelu.
-Już skończyłam, mogę iść? - otworzyłam szerzej drzwi, wchodząc do środka.
-Jasne, tak właściwie to ja też będę się zbierał, resztę dokończę w domu, podwieźć cię? - wstał, wkładając laptopa do swojej walizki. 
-Jeśli byś mógł, ale nie do mnie tylko do mojej mamy. - przygryzłam wnętrze policzka. 
-Nie ma problemu. A co tam u Mike'a? - szatyn otworzył mi drzwi i ruszyliśmy w stronę windy.
-Dobrze, dzisiaj rano usypiał mi na siedząco, ale daliśmy radę. - szatyn cicho się zaśmiał.
W ciszy zjechaliśmy na ostatnie piętro i opuściliśmy budynek, wsiadając do auta.
Podałam Justinowi adres mojej mamy i odruchowo włączyłam radio.
-No i zaczął się grudzień. - mruknął Justin.
-Mike strasznie lubi zimę ... no wiesz śnieg, lepienie bałwana, prezenty, jego urodziny. - wyliczałam uśmiechając się.
-Nie dziwie mu się. Wybierasz się gdzieś na święta? - chłopak zerknął w moją stronę.
-Jadę z Mike'm do moich dziadków w góry. - poprawiłam czapkę, oblizując usta.
-Rozumiem, znajdziecie trochę czasu w święta dla mnie? - skręcił w uliczkę, która prowadziła do domu moich rodziców.
-Wiesz mamy strasznie napięty grafik z Mike'm sam rozumiesz, no ale może uda nam się coś wymyślić. - zaśmieliśmy się oboje. -O to tutaj. Dziękuje za podwiezienie. - dodałam otwierając drzwi. - Do zobaczenia. - mruknęłam, wysiadając. 
Po zamknięciu drzwi, Justin uśmiechnął się do mnie i odjechał. Odwróciłam się i zaczęłam iść chodnikiem, zadzwoniłam do drzwi.
-Ja otozie. - usłyszałam piskliwy głosik mojego synka.
-Cześć kochanie, jak tam? - wzięłam go na ręce i obróciłam, przez co zaczął się głośno śmiać. 
-Dobzie. Śtęśkniłem siem zia tobiom. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Ja za tobą też skarbie. Chodźmy do babci. 
-Jak było w pracy? - mama stała do mnie tyłem i kroiła warzywa.
-Dobrze, myślałam że będzie gorzej, ale okazało się że wszystko jest pod kontrolą.
-No to się cieszę. - odwróciła się w moją stronę. - Rose .... Mike powiedział mi dzisiaj, że poznał swojego tatusia. - spojrzała się na mnie niepewnie, a moje serce przyśpieszyło i nie wiedziałam co mam zrobić.
_______________________________________________________________


CZYTASZ = KOMENTUJESZ



PYTANIA - KLIK
INFORMOWANI - KLIK

27 komentarzy:

  1. omg, ciekawe co powie mamie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świeeetne czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest świetne :) Nie mogę się doczekać aż wkońcu będą razem :)
    Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. OMB ciekawe co jej odpowie :)
    cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super.. już się zaczyna lovestory yeeeey ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W następnym rozdziale będzie się dzialo! Ten jest świetny! :) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Dosyć długi :) świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. uuuuu kocham ten rozdział <3 i ogólnie to opowiadanie ;D chce już następne ;D @mrraau

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Alejestem ciekawa! :-D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chce coś z rose i juju heheheeh <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże piękny , nie mogę sie doczekać nowego ! Mam nadzieje że coś będzie po miedzy nimi <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziś zaczęłam czytać tego bloga i szczerze powiem ,że bardzo mi się podoba ; ) już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ! ; ))

    OdpowiedzUsuń
  14. końcówka jest mega, bardzo prosze o następny bo nie wytrzymuje z ciekawości ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Chcę być informowana! twitter : @iwantonlyyou1

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju jeju jaki cdooooowny .. Uwielbiam wszytko a te twoje obrazki na dole Uwielbiam <333333333

    OdpowiedzUsuń
  17. Proszę dodacie dzisiaj rozdział zależy mi bo jutro jest wywiadowka i na pewno będę miała karę na internet wiecie o co chodzi proszę zlitujcie się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie możemy dodać rozdziału dzisiaj, ponieważ nie jest jeszcze skończony ;c Przepraszamy ;*

      Usuń
  18. Bardzo fajny rozdział kiedy możemy spodziewać się następnego?

    OdpowiedzUsuń
  19. O boże kiedy się pocałują?

    OdpowiedzUsuń