czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 13.

Bardzo prosimy o przeczytanie notatki pod rozdziałem! :*

Nie wiedziałam jak mam zareagować na to co powiedziała mi mama, nie chciałam jeszcze teraz mówić jej o Justinie, ponieważ dobrze wiedziałam, że będzie na mnie wściekła, za to że tak łatwo mu to wybaczyłam i pozwoliłam spotykać się z Mike'm. Ale przecież, nie mogłam do końca życia go nienawidzić, to tylko człowiek, tak jak każdy inny i on też popełnia błędy i mimo tego, że tak bardzo mnie skrzywdził staram się mu wybaczyć i żyć dalej, ale moi rodzice by tego nie zrozumieli. Na szczęście niezręczną ciszę, przerwała moja rodzicielka. 
-Rose, to nie tak że ja zabraniam ci się spotykać z mężczyznami. Ale czy ty nie uważasz, że robisz źle mówiąc Mike'owi że twój nowy chłopak to jego tata? Przecież, on kiedyś będzie musiał poznać prawdę i wtedy będzie czuł się skrzywdzony tym, że go okłamałaś. - powiedziała, a mi kamień spadł z serca. Nie domyśliła się. - pomyślałam.
-Mamo, proszę cię zmieńmy temat. To moje życie i chce uczyć się na błędach, jestem dorosła. - odparłam, spuszczając wzrok. Nie lubiłam jej okłamywać, ale naprawdę musiałam.
-Dobrze niech ci będzie. Nie wtrącam się już. Zostajecie na obiad? - zapytała, wracając do krojenia warzyw.
-Nie, zbieramy się do domu. - mruknęłam, odwracając się, w stronę wyjścia. - Mike, chodź! - krzyknęłam do chłopca, który zbiegł po schodach. Ubraliśmy się i pożegnaliśmy z moją rodzicielką, wychodząc na dwór. Mimo tego, że nie spadł jeszcze śnieg, a grudzień dopiero się zaczął, gdzie nie gdzie można było zobaczyć już ubraną choinkę lub ozdoby świąteczne. 
***
Od rozpoczęcia pracy, czas bardzo szybko mi leciał, nim się obejrzałam przyszedł piątek, tak jak co dzień wstałam i zrobiłam sobie makijaż. Dzisiaj miało być jakieś ważne spotkanie, na którym muszę być, więc skazana byłam na sukienkę, założyłam do niej czarne szpilki i delikatny łańcuszek. Pośpiesznie ubrałam Mike'a, zrobiłam śniadanie, które w szybkim czasie zjedliśmy i wyszliśmy z mieszkania. 
Po 5 minutach jazdy znalazłam się w pracy, przywitałam się i wjechałam windą na górę, tak jak zawsze zrobiłam kawę, którą zostawiłam u Justina i wróciłam do swojego biurka. Zaczęłam sporządzać raporty i przesyłać je do współpracowników, nagle drzwi windy rozsunęły się i wyszedł z nich Justin, z tego co dało się zauważyć był zły.  
-Hej, właśnie skończyłam wysyłać raporty, chciałam ... - nie dane mi było dokończyć.
-Rose, nie teraz mamy mały problem, przyjdź do mnie za 15 minut okej? Możesz ogarnąć mi coś do jedzenia, był bym naprawdę bardzo wdzięczny. - wszedł do gabinetu, nie czekając na moją odpowiedź.
-Oczywiście, panie Bieber. - szepnęłam sarkastycznie sama do siebie i ruszyłam do bufetu, gdzie kupiłam 2 kanapki. Następnie poszłam do windy i gdy drzwi miały się zamykać, nagle ktoś wsadził dłoń i wszedł do środka. Zlustrowałam go wzrokiem i mogłabym przysiąc, że gdzieś go już widziałam. Wiem! To ten facet od zdjęć z Justinem. Mężczyzna spojrzał się na mnie i uśmiechnął.
-Przepraszam, gdzie moje maniery, Jeremy Bieber. - powiedział podając mi dłoń, którą delikatnie uścisnęłam.
-Rose ... Rose Creews, jestem sekretarką Justina, to znaczy pana Bieber'a. - poprawiłam się i odwzajemniłam uśmiech. 
-Mój syn nie chwalił mi się że ma przy sobie tak piękną kobietę. - odparł, na co cicho zachichotałam i zarumieniłam się. - Tak się składa, że właśnie się do niego wybieram. - dodał, przeczesałam włosy dłonią i zaczęłam bawić się torebką od kanapek. Po dojechaniu na przedostatnie piętro wysiedliśmy, tata Justina wszedł do jego gabinetu, a ja żeby nie przeszkadzać poszłam po kawę. 
Po powrocie podeszłam do drzwi i zapukałam, po usłyszeniu cichego "proszę" weszłam do środka. 
-Mam kanapki i kawę. - mruknęłam, stawiając posiłek, chłopak podniósł głowę znad laptopa.
-Dziękuje. Przepraszam za to jak potraktowałem cię rano, nie spałem całą noc i byłem zły. - oblizał usta. - A tak poza tym to spodobałaś się mojemu tacie, tłumaczył mi jak to uciął sobie pogawędkę ze śliczną sztynkom w windzie. - spuściłam wzrok, chichocząc.
-Nic się nie stało, nie wiedziałam że to twój tata, więc zaliczyłam małą wpadkę, ale jak widać udało mi się mu zaimponować.
-Gotowa na spotkanie? Powiem ci szczerze, że ja denerwuje się jak cholera. - mruknął i wziął z biurka teczkę.
-Będzie dobrze. - szepnęłam. 

Po 3 godzinach spotkanie nareszcie dobiegło końca i byliśmy wolni. Razem z Justinem, ruszyliśmy do jego gabinetu, po drodze zrobiłam nam kawę i wzięłam ciastka. 
-Myślałem, żeby zabrać Mike'a na takie małe trzyosobowe przyjęcie urodzinowe do dziecięcego klubu, nie dawno otworzyli go w mieście. Nie chce tak nagle mieszać w życiu twojej rodzinie, więc nie będzie mnie na tych "rodzinnych" urodzinach. - upiłam łyk kawy.
-No dobrze, obiad będzie tak o 12, więc możesz przyjechać około 16. Będzie ci pasować? Jego urodziny wypadają w niedziele. - założyłam nogę na nogę, zerkając w bok.
-Świetnie. Jeśli mam być szczery to nie mam w ogóle pomysłu na prezent. - spojrzałam na chłopaka.
-Jestem pewna, że będzie cieszył się z samego faktu że jesteś. 
Justin kiwnął jedynie głową i nie odezwał się już, wręcz przeciwnie jak na złość w pokoju zapanowała okropna cisza. Podniosłam wzrok i zerknęłam na niego. Był w garniturze, miał poluzowany krawat i odpięte dwa guziczki od koszuli, jego włosy były w kompletnym nieładzie, co dodawało mu jedynie uroku. Miał lekko rozchylone usta i patrzył w dal. Musiałam przyznać, że był cholernie przystojny. Nagle jakby się ocknął i spojrzał na mnie. 
-Co się stało? Ubrudziłem się? - zagadnął, nerwowo pocierając twarz.
-Nie wszystko jest okej. - pokiwałam głową i spuściłam wzrok.
-Dzisiaj również ślicznie wyglądasz. - szepnął, przysuwając się do mnie. Moje serce zaczęło bić chyba ze sto razy szybciej, a oddech stał się krótki. Nerwowo przełknęłam ślinę i podniosłam wzrok na jego usta. Chłopak nachylił się w moją stronę jeszcze bardziej, patrzyłam w jego oczy jak zaczarowana. Wydawało mi się, że zatrzymał się czas i minęła wieczność. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Nagle zapragnęłam, aby jego usta znalazły się na moich, chłopak chciał tego samego, ponieważ już po chwili poczułam delikatny nacisk na moje wargi.Na początku delikatnie się całowaliśmy, zamknęłam oczy i całkowicie oddałam się pieszczocie. Moje ręce owinęłam wokół jego szyi,a palce wplotłam we włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą współpracować i nasz pocałunek stał się bardziej namiętny. Delikatnie rozchyliłam usta dzięki czemu chłopak mógł wsunąć swój język. I nagle uświadomiłam sobie co ja właściwie robię, gwałtownie oderwałam się od szatyna. Oboje ciężko oddychaliśmy, nie patrząc na siebie.
-Ja ... powinnam już iść ... tak śpieszę się do domu. - zaczęłam się jąkać, nie wiedząc co właściwie powinnam zrobić. Bez jakiejkolwiek odpowiedzi, wyszłam z gabinetu, pospiesznie wsiadając do windy. Oparłam się o ścianę i delikatnie dotknęłam ręką, swoich ust. Co ja do cholery zrobiłam? - pomyślałam i poczułam, że jestem bliska płaczu. Tylko nie to, nie mogę płakać, muszę być dzielna. Wzięłam kilka głębokich oddechów i wyszłam z budynku, idąc pieszo do domu mojej rodzicielki. Nie mogłam przestać o tym myśleć, jak mogłam go pocałować? 
-Jestem. - powiedziałam po wejściu. -Skarbie chodź, ubieraj się.- pocałowałam
synka w główkę. - Cześć mamo, strasznie się śpieszę.
-Dobrze kochanie, tutaj masz rzeczy Mike'a. - podała mi plecak i założyła wnukowi czapkę. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z domu. Po drodze chłopiec, opowiadał mi o tym co działo się u babci i dziadka, ale ja nie za bardzo go słuchałam.
Po powrocie do domu, przebrałam się i położyłam w łóżku. Całowaliśmy się. Ja i Justin się całowaliśmy i co najgorsze, pozwoliłam mu na to i jeśli mam być szczera to podobało mi się. Jak to jest do cholery możliwe? Powinnam czuć do niego odrazę, po tym co mi zrobił, ale jest zupełnie inaczej. Dlaczego? Łzy mimowolnie zaczęły płynąć z moich oczu, zaczęłam ocierać je rękawem, ale to nic nie dawało. Usłyszałam szelest, więc podniosłam głowę. Mój synek, stał ze swoim kocykiem w ręku, miał smutną minkę, podszedł do mnie i okrył.
-Dlaciego płacieś? - zapytał, kładąc się obok mnie i mocno wtulając. 
-Bo mam mały problem, ale wszystko się ułoży. Wiesz, że mamusia cię bardzo kocha, prawda? 
***
-Rose, wziąć mu ten samochód czy lepiej kupić jakąś maskotkę? - zapytała Stella, pokazując mi małe autko.
-Może być ten samochód, dobrze wiesz jaki on jest i tak po 5 minutach mu się znudzi. - odpowiedziałam, szukając serwetek. Jako, że dzisiaj jest sobota postanowiłam wybrać się na zakupy, żeby kupić wszystko co jest potrzebne na przyjęcie Mike'a, ale nie tylko,chciałam trochę pobyć z kimś, przy kim zapomnę o pocałunku. 
-Rose ... Rose halo? Jesteś tam? - przyjaciółka pomachała mi dłonią przed oczami, cicho się zaśmiałam. 
-Jestem, jestem. Zamyśliłam się. Przepraszam, o czym mówiłaś? - spojrzałam na nią, oblizując usta.
-Zamyśliłam się dzisiaj tak już po raz setny. Co się dzieje? - wsadziłam czerwone serwetki do koszyka i nerwowo poprawiłam torebkę na ramieniu.
-Nic się nie dzieje, denerwuje się przed urodzinami i tyle. - pośpiesznie odparłam, idąc dalej.
-Nie wydaje mi się. Rose czy to przypadkiem nie ma nic wspólnego z Justinem? 
Zatrzymałam się i przygryzłam wargę, odkręciłam się w jej stronę i podniosłam wzrok. 
-Ostatnimi czasy dużo się u mnie dzieje. Chodźmy gdzieś usiąść. - mruknęłam, idąc do kasy. Zapłaciłam za zakupy i razem ze Stellą weszłyśmy do kawiarni, zamówiłyśmy kawę i zdjęłyśmy płaszcze, siadając. 
-Mam pracę, jak wiesz... - wzięłam głęboki oddech, kontynuując. -Pracuję u Justina, a dokładniej jestem jego sekretarką. Sam zaproponował mi tą pracę, no więc się zgodziłam, naprawdę jest bardzo korzystna i dobrze płatna. Znamy go niecały miesiąc i na początku nie zwracałam na niego uwagi ... wiesz o co mi chodzi, ale ostatnio on ... znaczy się ja, ohh Boże Stella to takie trudne. Polubiłam go. Polubiłam faceta, który mnie ... zgwałcił. Ale to jeszcze nic, wczoraj byłam w jego gabinecie, rozwialiśmy i nagle on mnie pocałował, a ja to odwzajemniłam.
-Co? - wykrzyknęła czerwonowłosa.
-No wiem ... to jakaś masakra, ale ocknęłam się i wyszłam stamtąd. Wiem że nie powinnam mu na to pozwolić, ale nie mogłam przestać. - spuściłam wzrok, czekając na jakąkolwiek reakcję.
-Kochanie, nie zadręczaj się tym, wszystko się jakoś ułoży, ale na twoim miejscu bym mu nie ufała, wydaje mi się że on coś kuje.
Kelnerka przyniosła nasze napoje, podziękowałyśmy jej i zaczęłyśmy je pić. 
-Mam nadzieje, że tak nie jest. - mruknęłam, biorąc kolejny łyk pysznej kawy.

Po zrobieniu zakupów, odebrałyśmy Mike'a od moich rodziców i przyjechałyśmy do mojego mieszkania. Chłopiec był bardzo zmęczony, więc przebrałam go i położyłam w łóżku, włączając bajkę. Porozkładałam zakupy na półkach, ubrałam się w luźniejsze ciuszki i usiadłam obok malca z laptopem. Zaczęłam wypełniać i obliczać finanse z tego miesiąca, ponieważ w poniedziałek rano, miałam przesłać je John'owi.
_______________________________________________________________
Po pierwsze bardzo dziękujemy za ponad 18000 wejść <3 Po drugie jak zauważyliście, założyłyśmy bohaterom konta na twitterze i od razu informujemy, że to co się tam dzieje, NIE jest dalszą częścią opowiadania. Kolejną rzeczą jest prośba do Was o przeczytanie informacji po prawej stronie, która jest dla Nas bardzo ważna. A co do rozdziału to ashashadhg. Strasznie, ale to strasznie jarałyśmy się podczas pisania go. Może się Wam to wydawać dziwne, ale Nas ten blog również bardzo wkręcił i non stop, przychodzą Nam do głowy jakieś pomysły. Jeśli natomiast chodzi o nowy rozdział, to powinien pojawić się on w granicach niedzieli. To chyba było by na tyle, oczywiście liczymy na komentarze ze szczerą opinią i do następnego.
xoxo 

PYTANIA - KLIK
INFORMOWANI - KLIK


CZYTASZ = KOMENTUJESZ


21 komentarzy:

  1. jesteście wspaniałe :) ten blog jest wspaniały :) oby tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde, pocałowali się! Mam nadzieję, że Stella nie ma racji i intencje Jusa są 'czyste'.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na nn z niecierpliwością, macie talent <3

    OdpowiedzUsuń
  4. csudhfisujscdbhsi, kurcze kocham to . Może to nie w porządku że Justin wtedy tak potraktował Rose ale każdy zasługuję na 2 szanse :) Nie mogę uwierzyć że się pocałowali tak długo na to czekałam i mam nadzieję że Justin się zmienił a Stella nie ma racji . Czekam nn <3333333333333333333333333 *___*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham kocham kocham :) !!!! Jeju w końcu się pocałowali :) czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wy czujecie się bdhsvdyfdluysdshld jak piszecie rozdziały a ja czuję się fvkdfhvsdfulvjfrujhbyid jak je czytam. Mam nadzieję że wasze świetne pomysły "przelejecie" szybko na to opowiadanie, z niecierpliwością czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Supeeer. Nie spodziewalam się takiego obrotu spraw ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. OMB jaram się, bo się pocałowali *.*
    naprawdę piszecie cudowne opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju jeju jeju uwielbiam uwielbiam on jest taki Hdhsfudguv *---* Matko calowali sie :o Ja chce Next next next <33333

    OdpowiedzUsuń
  10. Twoje wersje obrazkowe zgooon *----*

    OdpowiedzUsuń
  11. Oby jej nie zranil (znowu) ;/
    Cudowne !

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle super <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj uwielbiam was i wasze opowiadanie! Czekan na nn

    OdpowiedzUsuń
  14. cudo, cudo, cudo .!! <3 chce nn ;D @mrraau

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział jest genialny, widać że się staracie i sporo osób to docenia. Boże... to opowiadanie mnie wkręciło. Czekam na więcej *-* Uwielbiam Was <33

    OdpowiedzUsuń
  16. Srrasznie podoba mi sieomysl bloga i wszystkie rozdzialy, sama mam podobna ta ta ta.. nie moge sie dzis wyslowic a wiec macie talent, cieszcie sie Fabule! Tak o to mi chpdzilo. Sorki za blefy nie eygodba klawiatura i weny zycze

    OdpowiedzUsuń