Po pocieszającej rozmowie
z moim synkiem, wyszliśmy z jego pokoju wchodząc do salonu. Usiadłem na jednym
z foteli, czekając na szatynkę. Mike w tym czasie usiadł na podłodze i zaczął
bawić się swoimi małymi samochodzikami. Spuściłem wzrok i zacząłem go obserwować,
jak chyba każde dziecko podczas zabawy, miał przygryzioną wargę, a na jego
twarzy widniało ogromne skupienie. Cicho zaśmiałem się z jego miny i podniosłem
wzrok na otwierające się właśnie drzwi łazienki, z których wyszła Rose. To co
poczułem po zobaczeniu jej było niedopisania, śliczne, długie włosy upięte były
w koka, z którego swobodnie wystawało kilka pasm. Ciało opinała przyległa
sukienka w kolorze zgniłej zieleni, z wycięciem na dekolcie, który odsłaniał
dokładnie tyle ile powinien. Jej zgrabne nogi, wyglądały na jeszcze dłuższe, a
to dzięki wysokim, czarnym szpilkom. Siedziałem wbity w fotel i z ręką na sercu
przyrzekam, że nie mogłem wydusić z siebie nawet słowa. Szatynka spojrzała na
mnie pytająco, a ja posłałem jej jedynie delikatny uśmiech. Tak tylko na tyle
mnie teraz stać. - pomyślałem, próbując wymyślić jakieś sensowne zdanie, które
chociaż trochę pasowałoby do sytuacji.
-I jak? Stella uparła się
na to żebym założyła te buty, to nie będzie przesada? Są naprawdę wysokie.- na
moje szczęście zapytała Rose.Oblizałem nerwowo wargi, ponownie lustrując ją
wzrokiem od góry do dołu.
-Nie, są jak najbardziej
okej. Pięknie wyglądasz. - odpowiedziałem, pocierając dłonie. Wziąłem głęboki
oddech i podniosłem się, próbując myśleć racjonalnie.- To co jedziemy?
-Tak!- Mike podniósł się z
dywanu i podbiegł do wieszaka, próbując zdjąć swoją kurtkę. Rose odwróciła się
i zaczęła iść w jego stronę, a ja razem z nią. Opuściłem głowę w dół i to chyba
była jednak bardzo zła decyzja, ponieważ mój wzrok odnalazł jej tyłek. Poczułem
się jak trzynastolatek, którego hormony buzują do granic możliwości. Ogarnij
się. - pomyślałem, znowu zerkając. Kurwa to nie jest takie łatwe. - dodałem,
próbując skupić się na czymś innym.
***
Pół godziny później
dojechaliśmy pod dom moich rodziców. Wyłączyłem auto, pomogłem wysiąść Mike’owi
i wziąłem kwiaty dla mojej mamy. Podszedłem do Rose i całą trójką ruszyliśmy w
stronę drzwi wejściowych. Mike zadzwonił dzwonkiem i parę minut później drzwi
otworzyła nam moja mama. Od razu na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech,
który wszyscy odwzajemniliśmy, kobieta szerzej otworzyła drzwi, abyśmy
swobodnie mogli wejść do środka.
-Tak bardzo się cieszę że
mogę cię poznać kochanie. – mocno objęła zdezorientowaną Rose.
-Mi też jest bardzo miło z
tej wizyty. – odparła uśmiechając się.
-Justin synku. –
przytuliła mnie i delikatnie ucałowała w policzek, a ja podałem jej kwiaty.
-Witaj mamo. A tutaj jest
ktoś kto o dziwo jest dzisiaj bardzo nieśmiały co naprawdę jest rzadkością. –
wskazałem dłonią na synka, który chował się za mną. – Mike. – dodałem, a
blondynek powoli podniósł swoją główkę do góry i nieśmiało wydymał usta.
-Hej skarbie. Jestem
Pattie, mama Justina. –powiedziała spokojnie, nie chcąc go wystraszyć. Znałem
swoją mamę bardzo dobrze i byłem pewny, że w głębi szaleje z radości i
podekscytowania. – Tak bardzo się cieszę z twojej wizyty, nie mogłam się
doczekać, aby cię zobaczyć. Twój tata dużo mi o tobie opowiadał, mówił mi że
jesteś do niego bardzo podobny, ale nie myślałam że aż tak.
-Jeśtem Mike. – wystawił w
jej stronę rączkę i niepewnie się do niej uśmiechnął.
-Już jesteście! Pattie nie
mogła się was doczekać! – usłyszałem za swoimi plecami donośny głos mojego
ojca, odwróciłem się w jego stronę i przywitałem.
-A my się już chyba znamy,
jesteś Rose, prawda?
-Tak proszę pana. –
dziewczyna przygryzła wargę, posyłając mu miłe spojrzenie.
-Ale ciebie jeszcze nie
znam, mój mały kolego. Jak masz na imię? – ukucnął czekając na jakąkolwiek
reakcję chłopca.
-Mike.
-Naprawdę? Mój przyjaciel
ma tak na imię. Lubisz skakać? – dopytał podekscytowany.
-No jaśne! – wykrzyknął
mój synek.
-A może potem mu to
pokarzesz? Teraz wolałabym żebyśmy usiedli i coś zjedli. – moja rodzicielka,
zaprosiła nas gestem dłoni do salonu. Zasiedliśmy przy stole, a mama od razu
podała nam jedno z pierwszych dań. W ciszy jedliśmy posiłek, jedynie od czasu
do czasu Mike zwracał się z jakąś prośbą o pomoc do Rose.
-Nie mogę uwierzyć w to że
jestem babcią. – odezwała się kobieta, po skończeniu posiłku.
-A ja dziadkiem. – tata
przeniósł wzrok na Mike’a. – Zjadłeś już? Możemy iść? – chłopiec przytaknął
biorąc do ręki szklankę z sokiem, wziął mały łyk i odstawił ją, schodząc z
krzesła. Mój tata podał mu dłoń i razem wyszli na dwór.
-Gdzie oni poszli? –
zapytałem mamy.
-Jeremy był tak
podekscytowany tym że nas odwiedzicie że pojechał do sklepu i kupił dla Mike'a
trampolinę i inne różne zabawki. Delikatnie mówiąc mamy plac zabaw w ogrodzie.
- zaśmiała się poprawiając swoje długie, ciemne włosy. - Rose opowiedz mi coś o
sobie.
-Nie ma o czym opowiadać.
- dziewczyna nerwowo zacisnęła dłonie wyraźnie zestresowana.
-Ile masz lat? Chodzisz do
szkoły? - zaczęła swoje przesłuchanie.
-Mam 19 lat, nie mam
prywatne nauczanie, ale już niedługo je kończę.
-I masz jakieś plany na
przyszłość? Studia? To w dzisiejszych czasach jest naprawdę ważne.-
próbowała wyciągnąć z niej więcej informacji.
-Chce teraz zrobić sobie
małą przerwę i poświęcić więcej czasu na wychowanie Mike'a i pracę, ale za
jakiś czas wrócę do nauki i na pewno wezmę też pod uwagę studiowanie.
-To dobrze, a jak
spędziliście święta? Próbowałam zachęcić Justina do opowiedzenia mi czegoś, ale
on powtarzał tylko, że było okej. - mruknęła patrząc na mnie.
-Było świetnie, trafiliśmy
na cudowną pogodę, a moi dziadkowie byli zachwyceni naszą wizytą, więc wyjazd
jak najbardziej się udał. Jeśli pani i pański mąż lubicie śnieg i
góry to jak najbardziej polecam. - odpowiedziała szatynka i dało się
zauważyć, że z każdą kolejną minutą robi się coraz bardziej śmiała i
odważna.
-Chętnie
skorzystam. A jeśli mogę zapytać, to chyba trochę pytanie nie na
miejscu, wybaczcie mi moją ciekawość, ale jakie są między wami
relacje?
-Wszystko jest między nami
okej, wyjaśniliśmy sobie wszystko i mamy wobec siebie pokojowe zamiary, można
powiedzieć że jesteśmy przyjaciółmi. - odezwałem się biorąc łyk wody.
-Przepraszam was, ale
muszę iść po kolejne danie, zawołacie ich z dworu? - podniosła się z
miejsca idąc do kuchni.
***
Godzinę później
siedzieliśmy wszyscy na kanapie przeglądając rodzinne albumy i porównując podobieństwo
Mike'a do mnie.
-To ty? Dlaczego tutaj
płaczesz? - zapytała Rose pokazując mi fotografię.
-Justin jechał wtedy
pierwszy raz sam na rowerze, był z siebie taki dumny, że puścił kierownicę i
skończyło się to na pozdzieranych kolanach i płaczu. - moja rodzicielka
zaśmiała się przypominając sobie tą sytuację.
-To wcale nie było
śmieszne, miałem wtedy z 4 lata i byłem pewny, że mi się uda. - broniłem się w
końcu nie wytrzymując i tak jak inni zaczynając się śmiać.
-Pójdziemy jeście laś na
tlampoline? - naszą rozmowę przerwał chłopiec.
-Nie zmęczyłeś się
jeszcze? - zapytał tata, biorąc malucha na ręce i zaczynając go łaskotać.
-Plosie no choć zie mnom.
- mówił przez śmiech.
-No dobra, ale tym razem
skaczę z tobą. - postawił Mike'a na podłodze, a ten zaczął przed nim uciekać,
przez co już po chwili rozpoczęła się wielka gonitwa.
-Wybaczcie ale muszę iść
posprzątać po kolacji. - powiedziała moja mama i uśmiechnęła się lekko
odkładając na ławę album który trzymała w dłoniach.
-Może w czymś pani pomóc?
- spytała Rose oblizując usta.
-Nie skarbie, dziękuję. I żadna pani, mów mi po prostu Pattie. - moja rodzicielka zaśmiała się, wstając z kanapy.
-Oh, w takim razie..Pattie...to naprawdę żaden problem. - szatynka posłała jej szczery uśmiech.
-Nie, nie, nie, nawet nie ma mowy. Jesteś gościem, po drugie nie ma tego wcale tak dużo. - powiedziała kobieta unosząc lekko kącik ust, po czym udała się do kuchni. Spojrzałem na szatynkę, przysuwając się do niej.
-No, więc jak się tutaj czujesz? - spytałem z uśmiechem.
-Bardzo dobrze. Sądziłam że atmosfera będzie napięta, a mam wrażenie jakbym znała twoich rodziców od dawna. To wspaniali ludzie. - odwzajemniła gest. - Swoją drogą, jesteś bardzo podobny do taty. - zachichotała oblizując usta.
-Dużo osób tak twierdzi. - zawtórowałem jej. -Chodź ze mną. - dodałem nagle oblizując usta i wstałem wyciągając do niej dłoń.
-Dokąd? - zmarszczyła lekko czoło.
-No chodź, nie bój się. - wywróciłem oczami z rozbawieniem na co dziewczyna chwyciła moją dłoń, również wstając z kanapy.
Po chwili oboje wyszliśmy z domu, udając się do ogrodu. Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie, wspominając wszystkie chwile które spędziłem tutaj jako dziecko. W sumie dużo się nie zmieniło, to miejsce wciąż było dla mnie takie magiczne i niepowtarzalne.
-O czym myślisz? - spytała szatynka widocznie zauważając moje zadumanie.
-Nie skarbie, dziękuję. I żadna pani, mów mi po prostu Pattie. - moja rodzicielka zaśmiała się, wstając z kanapy.
-Oh, w takim razie..Pattie...to naprawdę żaden problem. - szatynka posłała jej szczery uśmiech.
-Nie, nie, nie, nawet nie ma mowy. Jesteś gościem, po drugie nie ma tego wcale tak dużo. - powiedziała kobieta unosząc lekko kącik ust, po czym udała się do kuchni. Spojrzałem na szatynkę, przysuwając się do niej.
-No, więc jak się tutaj czujesz? - spytałem z uśmiechem.
-Bardzo dobrze. Sądziłam że atmosfera będzie napięta, a mam wrażenie jakbym znała twoich rodziców od dawna. To wspaniali ludzie. - odwzajemniła gest. - Swoją drogą, jesteś bardzo podobny do taty. - zachichotała oblizując usta.
-Dużo osób tak twierdzi. - zawtórowałem jej. -Chodź ze mną. - dodałem nagle oblizując usta i wstałem wyciągając do niej dłoń.
-Dokąd? - zmarszczyła lekko czoło.
-No chodź, nie bój się. - wywróciłem oczami z rozbawieniem na co dziewczyna chwyciła moją dłoń, również wstając z kanapy.
Po chwili oboje wyszliśmy z domu, udając się do ogrodu. Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie, wspominając wszystkie chwile które spędziłem tutaj jako dziecko. W sumie dużo się nie zmieniło, to miejsce wciąż było dla mnie takie magiczne i niepowtarzalne.
-O czym myślisz? - spytała szatynka widocznie zauważając moje zadumanie.
-Przypomniało mi się moje
dzieciństwo. - lekko się zaśmiałem.
-Musiało być cudowne. Ten
dom jest wspaniały, a ogród zapiera dech w piersiach. - szatynka rozejrzała się
podziwiając widoki. Po lewej stronie znajdowało się oczko wodne obłożone
kamieniami i doniczkami z kwiatami. Kawałek dalej znajdowała się altanka, przy
której można było usiąść i odpocząć w upalny dzień.
-Co jest na tym drzewie? -
uśmiechnąłem się i złapałem dziewczynę za rękę prowadząc ją w tamtym kierunku.
Weszliśmy na drzewo po szczebelkach które sam robiłem ze swoim tatą, będąc
małym chłopcem.
-Witaj w mojej bazie. -
wskazałem dłonią na mały domek. Rose zaczęła się rozglądać podziwiając wszystko
co się tam znajdowało, a mianowicie zdjęcia, moje "miecze" zrobione z
drewna i wszystkie inne wymysły. Usiadłem na starym fotelu i zacząłem się jej
przyglądać.
-Jak byłem mały to
przesiadywałem tutaj całe dnie, wiesz wydawało mi się że drzewa
to potwory, z którymi muszę walczyć i te sprawy. Mój tata pomógł mi go
zbudować, nawet nie wiesz jaką mieliśmy z tego frajdę. To zabawne teraz to ja
jestem ojcem i chyba powinienem wybudować taki sam z Mike'm, myślę że
byłby jak najbardziej na tak. - uśmiechnąłem się. Rose ustała do mnie
tyłem podziwiając widoki. Coś mnie podkusiło, aby do niej podejść. Niepewnie objąłem ją
w pasie, delikatnie do siebie przytulając.
-Chyba jeszcze nigdy nie
byłem tak bardzo szczęśliwy, jak jestem teraz. - szepnąłem kładąc swoją brodę
na jej ramię.
-Ja tak samo. - mruknęła
delikatnie kładąc swoją małą dłoń na mojej.
-Rose, jesteście z Mike'm
dla mnie bardzo ważni i wiem że za to co zrobiłem powinienem gnić teraz w
piekle, ale trafiłem na takiego wspaniałego anioła jakim jesteś ty. Wiem że to
nierealne, ale czy dasz mi szanse? Czy znajdziesz trochę miejsca w swoim
świecie dla mnie?
_________________________________________________________________________________
Wreszcie
zaczyna się coś dziać! Tylko co powie na to Rose?
Jak
zauważyliście mamy nowy wygląd bloga, mamy nadzieję że przypadnie Wam do gustu!
<3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Cudooowny *_* Kocham to opowiadanie :** jest wspaniale
OdpowiedzUsuńKocham < 333 to jest takie piękne :* z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńI love this ! Super <3
OdpowiedzUsuńAwww *_* Genialny rozdzial:3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział<3
OdpowiedzUsuńŚliczny wygląd :)
Kocham to opowiadanie bo zawsze moge sie dzieki niemu usmiechnąc :)
OdpowiedzUsuńchocia na jedna chwile :)
ps swietny szablon :)
Aww mam motylki w brzuchu i pomimo tego, że chyba znam odpowiedź na pytanie Justina, to jestem strasznie podekscytowana :)
OdpowiedzUsuńCudowny wyglad i rozdzial czekam na nadtepny :*
OdpowiedzUsuńOuuu Justin taki slodziak :) Czekam na kolejny :** Boski:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie ever :3
OdpowiedzUsuńCudowny *.* jejku taki asdfgjki *.* kocham + nowy wygląd boski <3
OdpowiedzUsuńPrzecudowny ❤
OdpowiedzUsuńKocham to <3 :**
OdpowiedzUsuńCuuuuuuudo jestem tak strasznie ciekawa co powie Rose mam nadzieję że się zgodzi *.* kocham was czekam nn <333333333333
OdpowiedzUsuńOMG tak skończyć powinnyście się smażyć w piekle xD Rozdział wspaniały :) Jestem strasznie ciekawa co mu odpowie. Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
czy tylko ja jak idiotka, zaczęłam krzyczeć do poduszki bo czytam to o 4:10 pozdrawiam hahah powracając do tematu,tak jestem jednak nienormalna i zaczęłam skakać po łóżku jak jakaś małpa. Tak bardzo się ciesze,że w końcu coś po miedzy nimi się dzieje. Jestem tylko ciekawa jak zareaguje jednak Rose na to co powiedział Justin,oby pozytywnie bo jak nie to ją uduszę normalnie. Przeżywam jak mrówka okres,jakby to działo się naprawdę,ale jednak to fikcja niestety:( Kocham to opowiadanie,kocham Ciebie i kocham wszystkich:* czekam na następny shawty :)
OdpowiedzUsuń+ co do wyglądu bloga jest rewelacyjny taki delikatny,czuły tak samo jak Twoje pisanie buzi:*
OdpowiedzUsuńOwwww *.* scena w domu na drzewie najlepsza :) ciekawie co odpowie ! Czekam na następny, mam nadzieję że bd szybko *
OdpowiedzUsuńOMG czekam z wielkim przejęciem na nn:) Ciekawe co powie Rose ? mam nadzieje że się zgodzi :)!
OdpowiedzUsuńaww mam motylki w brzuchu :D i pomimo tego że chyba wiem jaka bedzie odp na pytanie Justina to jestem podekscytowana
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial ♥ nie moge sie doczekac nastepnego *.* akcja zaczyna sie rozkrecac :D
OdpowiedzUsuńOby Rose sie zgodzila *_*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial i nowy wyglad bloga ;)))
OdpowiedzUsuńO tak. Nareszcie !
OdpowiedzUsuńDZiękuję że tłumaczysz <3
to nie jest tłumaczenie ;)
UsuńJustin jest taki hgdgbvhjcgbc*_*
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniałe ahcskavdkahdjs kocham <3
OdpowiedzUsuńOMB zakochałam się w tym ff kolejny raz masz mega talent
OdpowiedzUsuńo matko,rozdzial wspanialy dhdhjensnd i świetny wygląd bloga :) @lovemajuztin
OdpowiedzUsuńaww kurwa cudowne
OdpowiedzUsuńAleż świetny rozdział :o omg niech rose sie zgodzi jasshsnfsuwyrowuwgsjckivusgbqieodie
OdpowiedzUsuńProsze o następny rozdział szyyyyyyybko
Kocham to *________________*
OdpowiedzUsuńCudowny wyglad bloga <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i już nie mogę doczekać się odpowiedzi Rose :-D
Awww jak słodgo *.*
OdpowiedzUsuńCholera, kocham to opowiadanie.! Czekam nn, oni są tacy uroczy jcufyfyfuf <3
OdpowiedzUsuń@forevermindSWAG
Słodki :)
OdpowiedzUsuńCUDOWNY :* Już nie mogę się doczekać kolejnego <3
OdpowiedzUsuńCudoooowny*_*
UsuńAwwww mega rozdział ily <3333
OdpowiedzUsuńŚwietny, ciekawe, co Rose odpowie Justinowi :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny :) /@otamissx
bosko *,*
OdpowiedzUsuńAwww jak słodko *_*
OdpowiedzUsuńO boże *-* ciekawe co powie Rose :))) tło jest niesamowite ;3 czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńUUUUUUU :** SUPER nareszcie cos sie miedzy nimi dzieje ♡ a blog wyglada wspaniale
OdpowiedzUsuńSUPER :** CUDOWNY ROZDZIAL cos sie zaczyna miedzy nimi dziac ♡♡♡♡ a blog wyglada naprawde super
OdpowiedzUsuńO mój Boże MEGA 😍😍😍😍😍😍😍
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział *________* czekam nn
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co powie Rose *_*
OdpowiedzUsuńjejku cudowny <3 na reszcie, mam nadzieje, że to co jestem między nimi zacznie szybko się rozwijać ;> (mam w tym momencie coś na myśli, nie oceniajcie xdd ) do następnego ;d @mrraau
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ♥ Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńOna. Musi. Się. Zgodzić!
OdpowiedzUsuńMatko kocham to!
www.whenever-jbff.blogspot.com