piątek, 25 października 2013

Rozdział 3.

3 lata później

Dzięki Niemu moje życie nabrało sensu. Gdy się o tym dowiedziałam byłam pewna, że wszystko legnie w gruzach, a stało się zupełnie odwrotnie. Nie wyobrażam sobie, że miałoby Go nie być. 

Leżałam na łóżku czytając książkę, nagle usłyszałam tupot małych nóżek, podniosłam głowę z nad lektury i zobaczyłam mojego synka, który uśmiechał się do mnie od ucha do ucha, ukazując przy tym swoje ząbki.
-Mama. - zawołał radośnie i zaczął biec w moją stronę. Szybko wzięłam go na ręce i pocałowałam w główkę.
-Chodź, mamusia zrobi ci coś do jedzenia. - powiedziałam do malucha i zaczęłam iść z nim do kuchni. Posadziłam go w foteliku, po czym wyjęłam z lodówki garnek z zupą. Chłopiec zaczął machać nóżkami i zaklaskał w rączki, patrząc na moje poczynania.
-Papu! - zawołał, tworząc z ust uroczy dzióbek. Zaśmiałam się, włączając gaz i czekając aż zupa się podgrzeje. Spojrzałam na malucha, a kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze. Tak bardzo go kochałam był najważniejszą osobą w całym moim życiu. Nie potrafiłam wyobrazić sobie co by było gdybym trzy lata wstecz zdecydowała się na usunięcie ciąży. W gruncie rzeczy nie było by mnie pewnie na tym świecie, bo Mike to jedyne, co mnie utrzymuje przy życiu. Zupełnie jakby Bóg od początku to zaplanował. Po dłuższej chwili rozmyślania "ocknęłam się" i wyłączyłam gaz, nalewając ciepłej zupki na talerz. Założyłam maluchowi śliniaczek siadając przed nim i zaczęłam go karmić.
***
-Skarbie chodź pobawisz się zabawkami, a mama trochę się pouczy. - powiedziałam i postawiłam chłopca na podłodze. Malec szybko pobiegł na dywan, gdzie było pełno kolorowych zabawek. Ja natomiast usiadłam przy stole i zaczęłam przerabiać materiał, który przyniosła mi moja nauczycielka. 
Po około godzinie nauki, zebrałam książki i posprzątałam w mieszkaniu, które było niewielkich rozmiarów. Kuchnia, mały salon, łazienka i trzy pokoje. Z pozoru nie dużo, ale mieszkam w nim od dwóch lat i zarówno dla mnie jak i dla Mike'a był w sam raz. 
Po wejściu do salonu zobaczyłam mojego synka śpiącego na podłodze. Podniosłam go i położyłam  na kanapie, a następnie przykryłam jego drobne ciałko kocykiem. Usiadłam obok niego i delikatnie pogłaskałam po policzku. Był tak bardzo podobny do ojca, czego nie chciałam najbardziej, ponieważ od razu przed oczami pojawiał mi się obraz  z tego okropnego dnia. Mieli takie same usta- pełne i malinowe. I te duże brązowe oczka. Westchnęłam cicho i słysząc dzwonek do drzwi powoli wstałam  udając się do przedpokoju. Spojrzałam przez wizjer, a na moją twarz wkradł się lekki uśmiech. Przekręciłam zamek i otworzyłam. Moim oczom ukazał się Nate.
-Hej. - uśmiechnęłam się  ciepło.
-Hej. Nie przeszkadzam? - uniósł brwi odwzajemniając uśmiech.
-Skąd, wejdź. - otworzyłam szerzej drzwi odsuwając się na bok, zachęcając go tym samym do przekroczenia progu. - Tylko musimy być cicho, bo mały właśnie zasnął. - mruknęłam cicho wskazując na kuchnię. Oboje poszliśmy w tamtym kierunku. - Napijesz się czegoś? - zagadnęłam. 
-Nie dzięki, właściwie to przyszedłem spytać czy nie wyskoczyłabyś ze mną gdzieś dzisiaj wieczorem. - Spojrzał się na mnie wyginając usta w nieśmiałym uśmiechu. Wsunął dłonie do kieszeni wyczekując mojej odpowiedzi.
-Z chęcią, ale nie mam z kim zostawić Mike'a. - przygryzłam nerwowo wargę posyłając mu przepraszające spojrzenie. - No chyba, że zawiozę go do mojej mamy. - dodałam i uśmiechnęłam się. 
-Czyli jesteśmy umówieni. Przyjdę po ciebie o 18. - odparł.
Naszą rozmowę przerwał nam mój synek, który wszedł do pomieszczenia. Zaspany, tarł rączkami oczka. Podszedł do mnie i wdrapał się na kolana. Przytuliłam go i zaczęłam głaskać po plecach, co bardzo lubił. 
-Co tam mały? Jak tylko wujek Nate będzie miał trochę czasu to zabierze cię na plac zabaw. - powiedział szatyn, dzięki czemu Mike rozpromieniał. - A teraz nie będę wam już przeszkadzał. Zbieram się. - mruknął i zaczął iść w stronę wyjścia. Pożegnałam się z nim krótkim "cześć", po czym zamknęłam drzwi. 
*** 
Spojrzałam na zegarek, za niecałe dwie godziny miałam spotkać się z Natem. Zajrzałam do salonu chcąc sprawdzić co robi Mike, a gdy upewniłam się, że grzecznie ogląda bajki, udałam się do łazienki, w celu wzięcia szybkiego prysznica. Zamknęłam drzwi i rozebrałam się, po czym weszłam do kabiny. Puściłam ciepłą wodę, wcierając w swoje ciało kokosowy żel i myjąc włosy szamponem o tym samym zapachu.
Spłukałam z siebie pianę i od razu wyszłam spod prysznica, owijając swoje ciało miękkim ręcznikiem. Rozczesałam swoje mokre włosy, gdy nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. 
-Mama, cio lobiś? - usłyszałam głos mojego synka, zaśmiałam się pod nosem. 
-Myję się skarbie, idź dalej oglądać bajeczki. - odparłam, podłączając suszarkę i zaczynając suszyć swoje włosy, a następnie je wyprostowałam.
 Wzięłam z półki kosmetyczkę i zaczęłam się malować. Nałożyłam niewielką ilość podkładu, zrobiłam kreski i pomalowałam rzęsy tuszem. Musnęłam jeszcze usta błyszczykiem i wyszłam z łazienki. Przeszłam do swojej sypialni, po czym otworzyłam szafę i zaczęłam szukać czegoś co mogłabym na siebie założyć. Wybrałam  sukienkę, do tego czarne szpilki i delikatny naszyjnik, który świetnie pasował. Spojrzałam w lustro i mimowolnie uśmiechnęłam się po zobaczeniu swojego odbicia, wyglądałam naprawdę dobrze. 
Gotowa poszłam do pokoju Mike'a, zawołałam go i przebrałam. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, pośpiesznie je otworzyłam i wpuściłam chłopaka.
-Hej, daj mi chwilkę spakuje tylko Mike'a. - poprawiłam sukienkę i posłałam mu przepraszające spojrzenie. 
-Okej, nie ma problemu. - odparł i usiadł na krzesełku. 
Szybko pobiegłam do salonu, z którego wzięłam torbę i spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Ubrałam Mike'a w kurtkę i buciki, a sama założyłam sweterek, po czym opuściliśmy dom. 
Po około 10 minutach znaleźliśmy się u mojej mamy, której już wcześniej dałam znać o tym, że przywiozę do niej jej wnuczka. Ucałowałam synka po czym razem z Natem opuściliśmy pomieszczenie. 
Wyszliśmy na zewnątrz i dopiero wtedy zauważyłam, że chłopak mi się przygląda.
-Coś nie tak? - zmarszczyłam nos i cicho się zaśmiałam.
-Nie, ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się i objął mnie lekko w pasie prowadząc do swojego samochodu.
-Ty również niczego sobie. - odparłam na co oboje zachichotaliśmy. Nate otworzył mi drzwi od strony pasażera, pomagając wsiąść mi do środka. Zamknęłam za sobą drzwi i wygładziłam sukienkę, kładąc torebkę obok siebie. Po chwili wsiadł od strony kierowcy, odpalając silnik.
-Gdzie jedziemy? - zagadnęłam ciekawa, oblizując swoje usta i zakładając nogę na nogę.
-Na kolację. Zarezerwowałem nam stolik w jednej z pobliskich restauracji, jest świetna. - uśmiechnął się włączając się do ruchu.
-Nie musiałeś Nate... - zmarszczyłam brwi czując się źle z tym, że zadał sobie trud i za wszystko zapłacił, było mi najzwyczajniej w świecie głupio.
-Ale chciałem jasne? - spojrzał na mnie uśmiechając się szczerze i poklepując mnie lekko po udzie.
-W porządku ale mam u ciebie dług. - wskazałam na niego "ostrzegawczo" palem a on jedynie przytaknął ze śmiechem.

Do restauracji dojechaliśmy w bardzo szybkim czasie, ponieważ Nate cały czas opowiadał mi jakieś śmieszne historie oraz kawały. Był moim najlepszym przyjacielem. Gdy wprowadziłam się do mieszkania naprzeciw niego, już pierwszego dnia przyszedł do mnie z ciastkami i miło powitał. Lubiłam w nim także to, że nigdy nie poruszał tematu Mike'a, wręcz przeciwnie w bardzo szybkim czasie go polubił i nigdy nie pytał o jego ojca. Uwielbiałam jego charakter i wspaniałe nastawienie do życia, nawet podczas trudnych sytuacji, potrafił się śmiać i wyjść z nich bez szwanku. 
-Wysiadamy. - usłyszałam jego głos, który wyrwał mnie z zamyśleń. Wysiedliśmy z samochodu i zaczęliśmy iść w kierunku budynku. Będąc już w środku, usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików i czekaliśmy na kelnera, który nagle się pojawił. Zamówiliśmy dla siebie dania i zaczęliśmy rozmawiać. 
-Myślałaś może o jakimś wyjeździe na zimę? - zapytał szatyn i podrapał się po głowie.
-Amm...myślałam żeby pojechać z Mike'm na kilka dni do moich dziadków. Mieszkają w górach więc mały mógłby się wyszaleć. Z resztą dawno ich nie widziałam i chciałabym ich odwiedzić.A ty? - położyłam swoje dłonie na udach i zaczęłam bawić się sukienką. 
-Pewnie spędzę je z rodzicami. Wiesz będziemy siedzieć przed telewizorem całą rodziną i oglądać Kevina samego w domu lub jeszcze coś innego. - zaśmialiśmy się.
-Ejj uwielbiam ten film. - dałam mu kuksańca w bok.
Po zjedzeniu naprawdę pysznej kolacji, w świetnej atmosferze, spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że zrobiło się już późno, a my musimy jeszcze odebrać Mike. 
-Nate powinniśmy już wracać. - powiedziałam nagle, chłopak spojrzał się na mnie i przytaknął skinieniem głowy. 
Podczas jazdy słuchaliśmy muzyki i cały czas rozmawialiśmy. Gdy dojechaliśmy pod dom mojej rodzicielki, poszłam po Mike i wsadziłam go do samochodu. Maluch cały czas opowiadał nam zadowolony co robił u babci i nawet nie zauważyliśmy kiedy zasnął. 
Nate wziął go na ręce i wniósł do mojego mieszkania, a następnie położył go w jego pokoiku i nakrył kołderką. 
-Chciałbym mieć takiego malucha. - szepnął i spojrzał się na mnie. 
-Tak ci się tylko wydaje. Naprawdę, aż tak bardzo pragniesz nieprzespanych nocy i braku wolności? - zmarszczyłam brwi i zaśmiałam się cicho żeby nie obudzić chłopca. - A tak poważnie, kiedyś na pewno będziesz takiego miał, znajdziesz kobietę swojego życia i założycie szczęśliwą rodzinę. - uśmiechnęłam się delikatnie kładąc dłoń na jego przedramieniu i lekko go po nim klepiąc. Nate przez dłuższą chwilę nic nie mówił tylko wpatrywał się w moje oczy, przez co poczułam się trochę niezręcznie. Odchrząknęłam, poprawiając Mike'mu kołdrę, byleby tylko oderwać od niego wzrok i przerwać ten krępujący moment. -Chodźmy stąd, nie chcę żeby się obudził. - szepnęłam i wyszłam z pokoju, a zaraz za mną wyszedł mój towarzysz. Oboje udaliśmy się do salonu. Usiadłam na kanapie zdejmując szpilki z obolałych nóg. Wydałam z siebie jęk zadowolenia i ulgi, gdy poczułam jak chłopak siada obok mnie. 
-Rose? - mruknął jakby niepewnie, a ja zdezorientowana uniosłam głowę.
-Tak? - spojrzałam na niego odsuwając buty na bok.
-Posłuchaj... zbieram się od dłuższego czasu żeby ci to powiedzieć ale zawsze brakowało mi odwagi. Możliwe że mnie wyśmiejesz lub nawet znienawidzisz, ale proszę cię wysłuchaj mnie do końca. - spojrzał mi w oczy oblizując usta. Szczerze mówiąc nieco mnie to zszokowało, nie wiedziałam co ma na myśli ale po jego słowach mogłam wywnioskować że to coś poważnego. - Od pewnego czasu jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Całkowicie się zmieniłem, nie wiem co ze mną zrobiłaś, ale przy tobie zachowuje się jak idiota, nie obchodzi mnie żadna inna dziewczyna. Gdybym mógł spędzałbym z tobą każdą wolną chwilę. Wiem, że to może wydać ci się idiotyczne, ale musiałem ci to powiedzieć. Przepraszam. - powiedział i nagle zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość, po czym mnie pocałował. Przestraszyłam się i gwałtownie odepchnęłam chłopaka.

-Nate powinieneś już iść. Teraz. - wyszeptałam i spuściłam głowę w dół. Brunet wstał i wyszedł z mieszkania trzaskając przy tym drzwiami. 
Siedziałam od jakichś 15 minut w tej samej pozycji i myślałam o tym co mi powiedział. Jak Nate mógł się we mnie zakochać? Przecież my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nawet nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Wstałam z kanapy i poszłam do pokoju Mike, który tak spokojnie spał. Położyłam się obok niego i mocno przytuliłam.
-Tak bardzo cię kocham aniołku. - wyszeptałam mu do ucha i pocałowałam w czoło. Zamknęłam oczy i już po chwili obydwoje spaliśmy. 
_______________________________________________________________

Jest trzeci rozdział! Mamy nadzieję, że zrobiłyśmy Wam miłą niespodziankę i nikt nie spodziewał się tego, że tak potoczy się sytuacja. Liczymy na Wasze komentarze, dzięki którym wiemy, że Nasza praca nie idzie na marne! Do następnego! xoxo <33

PYTANIA - KLIK
INFORMOWANI - KLIK


CZYTASZ = KOMENTUJESZ



czwartek, 17 października 2013

Rozdział 2.

Rozdział zawiera treści erotyczne, czytasz na własną odpowiedzialność!


Serce podskoczyło mi do gardła, w momencie gdy poczułam jego dłonie na sobie.
Przeraziłam się, chciałam krzyczeć, lecz chłopak szybko zatkał mi usta dłonią,
mocno złapał za moje nadgarstki i przycisnął do ściany.
-Kochanie dlaczego jesteś taka spięta?- wyszeptał. Był na tyle blisko, że czułam jego oddech na swojej skórze.
-Proszę cię..... puść mnie.- odparłam wystraszona. Do moich oczu zaczęły napływać łzy i z każdą sekundą czułam, że moje ciało trzęsie się coraz bardziej.
-O nie kochanie, narobiłaś mi ochoty więc teraz ci nie odpuszczę.- powiedział i nachylił się składając pocałunek na mojej szyj. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się, starałam mu się wyrwać, ale wszystko na marne ponieważ był dużo silniejszy ode mnie.- Uśmiechnij się, przecież wiem że to lubisz.- powiedział i brutalnie złapał mnie za włosy. -A teraz pójdziemy w bardziej ustronne miejsce i tam się zabawimy.-dodał i zaczął ciągnąć mnie w stronę męskiej toalety.
Weszliśmy do kabiny, po czym zamknął drzwi. Przestraszona skuliłam się i usiadłam w rogu. Podszedł do mnie i kucnął tak że moja twarz znajdowała się naprzeciw jego krocza.
-Wiem, że podoba ci się to co teraz widzisz. Myślę że mój penis byłby zadowolony gdybyś się nim zajęła skarbie.-wyszeptał tuż przy moim uchu.
Zacisnęłam wargi i odwróciłam głowę modląc się by to wszystko było tylko chorym koszmarem. Łzy niekontrolowanie spływały mi po policzkach tworząc na nich strużki rozmazanego tuszu do rzęs.
-Patrz na mnie jak do ciebie mówię.- warknął łapiąc mnie za włosy i jednym szarpnięciem unosząc głowę. -I ani mi się waż ryczeć albo drzeć mała suko. -syknął, wolną ręką luzując pasek przy spodniach. Poderwałam się z miejsca chcąc uciec jak najdalej stąd, cała się trzęsłam, a serce waliło mi jak młotem. Chłopak tylko się zaśmiał i zagrodził mi drogę swoim ciałem, opierając ręce na ścianie po obu stronach mojej głowy. Naparł na mnie i przysunął wargi do mojej szyj, na co od razu zareagowałam. Ułożyłam dłonie na jego klatce piersiowej, odpychając go na tyle na ile pozwalały mi moje siły.
-Puść mnie do cholery.- wyszlochałam starając się wyrwać, lecz wszelkie moje starania szły na marne.
-Skarbie spokojnie, przecież to lubisz. Ruchasz się z innymi więc ze mną też możesz, jestem taki jak inni, no może poza tym że sprawię ci dużo większą przyjemność niż wszyscy, którzy dotychczas cię dymali.- wymruczał z parszywym uśmiechem.- Uklęknij.- dodał i spojrzał się na mnie.
-Błagam...Daj mi spokój.- łkałam, patrząc się w jego oczy z prośbą o litość.
-No już klękaj i mnie nie wkurwiaj.- wydarł się, złapał za moją rękę i szarpnął, przez co upadłam na kolana tak jak chciał.- Rozepnij mi spodnie.- rozkazał, uważnie mi się przyglądając. Zacisnęłam powieki modląc się żeby ten cały koszmar już się skończył.- Zrób to, nie będę się kurwa powtarzał.- warknął, zaciskając szczękę. Wiedziałam, że jeśli się sprzeciwię, to będzie tylko gorzej. Drżącymi dłońmi zaczęłam powoli rozpinać jego rozporek, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach ze zdwojoną siłą.
-Pośpiesz się nie mam całego dnia.- powiedział i sam zaczął ściągać spodnie. Złapałam za jego bokserki po bokach i zaczęłam je zdejmować. Już po chwili przed moimi oczami pokazał się jego nabrzmiały penis.
-Weź go w rękę.- odparł i zadziornie się do mnie uśmiechnął.
-Nie proszę. Pozwól mi iść...Wypuść mnie.- szeptałam, cały czas płacząc, ale on jedynie spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Złapał za moją rękę i położył ją na swoim przyrodzeniu. Pomimo tego, że starałam mu się ją wyrwać, on nie dawał za wygraną. Na siłę zaczął nią poruszać, przygryzając przy tym wargę, a ja miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Chłopak jęknął cicho i z każdą kolejną chwilą coraz bardziej przyśpieszał swoje ruchy, doprowadzając mnie do jeszcze większych napadów płaczu.
-Nie rycz.- wysapał podpierając się wolną ręką o ścianę. Jego oddech stał się nierówny, odchylił głowę do tyłu, zaciskając zęby by stłumić jęki które coraz częściej wypływały z jego ust. Czułam się tak cholernie upokorzona, wolałabym umrzeć niż przeżywać to wszystko. Szatyn przyśpieszył jeszcze bardziej, cicho sapiąc i przeklinając pod nosem. Nagle złapał za moja włosy i zaczął mnie ciągnąc w górę, przez co stałam z nim twarzą w twarz. Gwałtownie pchnął mnie na ścianę i zaczął podciągać moją spódniczkę. Biłam go z całych sił i starałam się odepchnąć, ale on złączył moje ręce nad głową i mocno je trzymał. W tym momencie się poddałam, nie miała już siły z nim walczyć. Chciałam żeby zrobił to jak najszybciej i zostawił mnie w spokoju. Jak na złość zaczął ssać moją szyję i szeptać do ucha obrzydliwe rzeczy. Swoją dłoń położył na mojej nodze i zaczął nią jeździć w górę i w dół. W pewnym momencie dojechał do moich majtek, odsunął na bok cienki materiał, przez co miał pełen dostęp do mojego miejsca intymnego. Momentalnie złapałam za jego rękę chcąc go odepchnąć, uczucie upokorzenia jakie w tym momencie czułam było nie do opisania.
-Shh spokojnie.- wymruczał z podnieceniem w głosie.
Przejechał opuszkami palców po wnętrzu mojego uda, a ja chyba całkowicie niekontrolowanie wydałam z siebie głośny pisk, który od razu został stłumiony przez dłoń chłopaka.
-Co ty odpierdalasz?- warknął mi w twarz, a jego oczy pociemniały, co jeszcze bardziej mnie przeraziło.- Zamknij mordę bo chyba nie chcemy, żeby ktoś nas usłyszał, hmm?- syknął wbijając palce w moje biodro.- Będziesz cicho?- spojrzał mi w oczy. Niepewnie kiwnęłam głową, wiedząc że jeśli nie będę z nim "współpracować" to będzie jeszcze gorzej.- Cóż skarbie chciałem być delikatny, ale pokrzyżowałaś moje plany.- zaśmiał się ironicznie i dosłownie w tym samym momencie gwałtownie we mnie wszedł. Ból który poczułam był nie do opisania. Miałam wrażenie, że rozerwało mnie od środka. Mocno zacisnęłam powieki i błagałam w myślach, by to wszystko się już skończyło.
Chłopak z sekundy na sekundę przyśpieszał swoje ruchy i wbijał się we mnie coraz mocniej i głębiej. Poczułam jak jego ciało drży, a wydawane przez niego jęki są coraz głośniejsze. Jego pchnięcia były coraz szybsze, nie musiałam długo czekać, ponieważ już po chwili doszedł. Odsunął się ode mnie i zaczął się ubierać.
-Dzięki za wszystko, mieli racje mówiąc, że jesteś dobra w te klocki. Nie potrzebne było to całe twoje przedstawienie z płaczem i szarpaniem. Masz tu 20 dolców, żebyś potem nie gadała że nic nie dostałaś. Muszę już spadać, ale na pewno jeszcze się spotkamy.- powiedział po czym puścił do mnie oczko i wyszedł.
Gdy zostałam sama, osunęłam się po ścianie i usiadłam na zimnej podłodze, cały czas płacząc. Czułam się fatalnie zarówno psychicznie jak i fizycznie. Wszystko potwornie mnie bolało, chciałam wstać i wyjść z tej szkoły jak najszybciej, jednak wątpiłam czy będę w stanie zrobić choć jeden krok. Schowałam twarz w kolanach, cicho szlochając. Drżącymi dłońmi wyjęłam z bocznej kieszeni torby swój telefon, chcąc sprawdzić godzinę. Do końca lekcji zostało dziewięć minut, a ja choćby nie wiem co, musiałam się stąd ulotnić przed przerwą. Wzięłam głęboki oddech, oblizując swoje spierzchnięte wargi. Nadal nie docierało do mnie to, co wydarzyło się przed chwilą. Dlaczego ten chłopak mi to zrobił? Dlaczego tak mnie zranił? Poczułam kolejny potok łez wypływających spod moich powiek. Przytrzymując się ściany, powoli wstałam z podłogi, czując przeszywający ból w okolicach podbrzusza. Łkałam cicho bojąc się, że ktokolwiek może mnie usłyszeć. Wzięłam torbę i wolnym krokiem wyszłam z kabiny. Podeszłam do umywalki i odkręciłam wodę, po czym opłukałam sobie twarz, aby pozbyć się rozmazanego tuszu. 
Wyszłam z toalety i zaczęłam iść w stronę wyjścia, a z każdym kolejnym krokiem ból nasilał się coraz bardziej. Nagle drzwi jednej z klas otworzyły się i wyszła z nich uśmiechnięta Stella. Gdy mnie zobaczyła jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił. 
-O Boże! Rose co się stało?- wykrzyknęła i szybko do mnie podbiegła. 
-Proszę cię zabierz mnie do domu.- wyszeptałam.
***
Po wejściu do domu od razu udałam się do swojego pokoju, a następnie do łazienki. Nie wytrzymałam i dałam upust swoim emocjom. Zaczęłam się rozbierać, by już po chwili wejść pod prysznic. Odkręciłam wodę i nalałam płynu na gąbkę, zaczynając szorować nią swoje ciało, chcąc zmyć z siebie cały brud, który czułam. Z każdą chwilą moja skóra robiła się coraz bardziej czerwona, mimo to nie przestawałam trzeć, zupełnie jakby to miało pomóc mi pozbyć się z siebie jego dotyku, który wciąż odtwarzał się w mojej głowie. 
Zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny owijając się miękkim ręcznikiem. Wyszłam z łazienki nie patrząc nawet na swoje odbicie w lustrze, nie chciałam się widzieć, czułam się jak śmieć i wyglądałam z pewnością tak samo. Wróciłam do swojej sypialni i pomimo tego, że w domu nie było nikogo prócz mnie, przekręciłam kluczyk w drzwiach. Poczułam, że do moich oczu znowu cisną się łzy. W tym momencie chciałam po prostu zasnąć i choć na chwilę zapomnieć o tym koszmarze. 
Zsunęłam z siebie ręcznik i założyłam świeżą bieliznę oraz pierwszą lepszą koszulkę. Od razu weszłam na łóżko, opatulając się miękką, ciepłą kołdrą. Wtuliłam się w poduszkę i zacisnęłam powieki, kurczowo ściskając w dłoni kraniec pościeli. Dlaczego to przytrafiło się akurat mi? 
_________________________________________________________________


CZYTASZ = KOMENTUJESZ 


sobota, 12 października 2013

Rozdział 1.

Obudziły mnie poranne promienie słońca wpadające do mojego pokoju.Przekręciłam się na drugą stronę 7.00 czas wstawać-pomyślałam i leniwie podniosłam się z łóżka, a następnie pokierowałam się do łazienki w celu odbycia porannej toalety. Szybko umyłam zęby, przeczesałam włosy oraz nałożyłam na rzęsy tusz. Po opuszczeniu łazienki ubrałam się w łososiową spódnicę z wysokim stanem oraz turkusową bluzkę na ramiączka, na nogi założyłam kremowe balerinki, wzięłam torbę i gotowa zeszłam do kuchni, gdzie spotkałam swoją mamę.
-Hej kochanie, zrobiłam ci naleśniki, a tu masz sok. -powiedziała i wskazała ruchem dłoni na stół. -Mam nadzieję, że nie denerwujesz się przed pierwszym dniem w szkole. Wiem, że na początku może ci być trudno, ale zobaczysz że szybko się zaaklimatyzujesz. -dodała i uśmiechnęła się promienie.
-Mam taką nadzieję. -odparłam i zaczęłam jeść.
Zerknęłam na zegar wiszący na ścianie i odsunęłam od siebie talerz z niedojedzonym naleśnikiem, dopijając do końca swój sok. Wstałam od stołu obciągając spódnicę, przejechałam językiem po zębach, przeczesując przy tym włosy. Chwyciłam torbę leżącą na krześle obok i zgarnęłam ze stołu telefon, z przyzwyczajenia sprawdzając czy nie dostałam żadnej wiadomości. Westchnęłam ciężko czując, że brzuch boli mnie coraz bardziej, prawdopodobnie dlatego, że byłam cholernie zestresowana.
-Chodźmy, nie chcę spóźnić się już pierwszego dnia. -mruknęłam zakładając torbę na ramię.
-Rose mówiłam ci, żebyś się nie przejmowała, dasz sobie radę. -spojrzała się na mnie. Posłałam jej pokrzepiający uśmiech chcąc pokazać jej że jest okej, nie miałam ochoty na rozmowę.
-Czekam w samochodzie. - rzuciłam po czym wyszłam z domu.
Już po chwili do mnie dołączyła  i w ciszy jechałyśmy do szkoły. Z każdą minutą mój brzuch bolał coraz bardziej, a ręce niemiłosiernie mi się pociły.
-Jesteśmy na miejscu . Nie denerwuj się tak, skarbie zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. -powiedziała po raz kolejny moja rodzicielka i pocałowała mnie w policzek.
-Taa mam taką nadzieję. -mruknęłam i wysiadłam z samochodu, który zaraz zniknął za zakrętem. Powolnym krokiem zaczęłam iść w stronę nieznanego mi budynku. Tak jak myślałam, od razu po przekroczeniu progu szkoły wzrok wszystkich uczniów utkwiony był w moją osobę. -Dasz radę Rosejesteś silna, udawaj że ich tutaj nie ma. - powtarzałam sobie w myślach, ale z każdym krokiem coraz bardziej w to wątpiłam. Poprawiłam sobie torbę na ramieniu kurczowo ściskając w dłoni jej pasek. Czułam się tu tak cholernie obco, wszyscy patrzyli na mnie jakbym miała co najmniej pięć głów. Z natury byłam osobą, która nie lubi być w centrum uwagi więc chyba możecie domyślić się co w tym momencie czułam. Wzięłam głęboki oddech powoli idąc przed siebie. Do dzwonka zostało 10 minut, a ja musiałam jeszcze znaleźć sekretariat, gdzie miałam odebrać swój plan lekcji. Ta szkoła była ogromna, a ja nie miałam pojęcia gdzie pójść, poczułam że brzuch zaciska mi się ze stresu jeszcze bardziej niż wcześniej. Najchętniej zawróciłabym i po prostu stąd wyszła. Śledziłam wzrokiem wszystkie drzwi po kolei, szukając tych które doprowadziłyby mnie do mojego celu. W pewnym momencie jak spod ziemi wyrosły mi drzwi z napisem "SEKRETARIAT". Odetchnęłam z ulgą, czując jak kamień spada mi z serca. Zapukałam i weszłam do środka mrucząc ciche "Dzień dobry".
-Dzień dobry kochanie, ty pewnie jesteś Rose. Chodź dam ci plan i zaraz zawołam kogoś kto oprowadzi cię po szkole. -powiedziała  radośnie niska brunetka ,która podała mi kartkę z planem zajęć i na chwilę wyszła.
-To jest Matt, przewodniczący naszej szkoły. - odparła kobieta. - Oprowadź proszę Rose po szkole.- zwróciła się do chłopaka, który uśmiechnął się i przytaknął ruchem głowy. Przygryzłam nerwowo dolną wargę zerkając w międzyczasie na lekcje które miałam dzisiaj mieć.W pewnym momencie chłopak wyciągnął do mnie dłoń, drugą podtrzymując plecak na swoim ramieniu.
-Matt.-uśmiechnął się w moim kierunku.
-Rose.-uścisnęłam jego rękę ,nieśmiało odwzajemniając gest.
-Miło mi cię poznać.- oblizał usta i zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, kontynuował. -Chodź, oprowadzę cię.-kiwnął głową w kierunku drzwi po czym wyszliśmy z powrotem na korytarz. Znowu zostałam obdarzona denerwującymi spojrzeniami, czy oni nigdy nie widzieli człowieka?
Ruszyłam za Mattem, który opowiadał mi gdzie jest która klasa czy inne pomieszczenia takie jak łazienka czy stołówka. W pewnym momencie zobaczyłam stojącą nieopodal blondynkę ubraną w spódniczkę, obcisłą bluzkę ledwie zakrywająca pępek i szpilki. Patrzyła się na mnie takim wzrokiem, że dosłownie wypalała dziurę w mojej twarzy swoim mrożącym spojrzeniem, ja jednak postanowiłam zignorować jej zachowanie.
-A tu mamy klasę biologiczną i to by było na tyle. - odparł brunet i uśmiechnął się.- Jakbyś jeszcze czegoś potrzebowała to zawsze możesz na mnie liczyć, a teraz muszę już iść bo mam trening koszykówki. Przyjdź  na halę na przerwie, zobaczysz jak gramy.-dodał i zaczął znikać z mojego pola widzenia. Po jego odejściu, pośpiesznie znalazłam klasę matematyczną. pod którą się zatrzymałam i czekałam na nauczyciela. Nie minęło dużo czasu ponieważ już po chwili zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli się zbierać do swoich klas, przez co na korytarzu zrobiło się niezłe zamieszanie.
Po wejściu do klasy, usiadłam w jednej z wolnych ławek na samym początku, nagle dosiadła się do mnie czerwonowłosa dziewczyna z optymistycznym uśmiechem na twarzy.
-Hej jestem Stella, a ty jesteś Rose. - powiedziała pośpieszenie.
-Cześć, miło mi się poznać. - odparłam wyjmując zeszyt i dopiero po chwili jakby mnie olśniło. Skąd zna moje imię skoro widzimy się po raz pierwszy?
-Amm... a skąd wiesz jak się nazywam? - spojrzałam na nią ze zdezorientowaniem. Dziewczyna spojrzała na mnie i przygryzła wargę jakby zastanawiając się nad tym, czy odpowiedzieć mi na to pytanie.
-Cała szkoła plotkuje o tobie i o Macie. Z tego co wiem całe zamieszanie rozpoczęła Jasmine, nie wiem czego ta dziewczyna od ciebie chce ale jak widać ma zamiar totalnie zniszczyć ci reputację.- powiedziała, a na jej twarzy pojawił się grymas. 
-Ale przecież on mnie tylko oprowadził po szkole.- odpowiedziałam i zrobiłam skwaszoną minę. 
-To jest Jasmine, nie zrozumiesz jej. Jest szaleńczo zakochana w Macie, chociaż on zdradza ją z tysiącem innych dziewczyn i jest z nią tylko dla seksu. Chore ale prawdziwe. -powiedziała i zaczęłyśmy pisać zadania z tablicy. 
Matematyka minęła mi w bardzo szybkim tempie, po usłyszeniu dzwonka spakowałam swoje rzeczy i razem ze Stellą wyszłyśmy na korytarz. Większość uczniów poszła na halę sportową gdzie odbywał się mecz koszykówki. Jednak my postanowiłyśmy zostać na korytarzu i w spokoju porozmawiać.
-A więc dawno temu się przeprowadziłaś? -zapytała czerwonowłosa.
-Nie, jakiś tydzień temu.- odpowiedziałam i poczułam ostre szarpnięcie za rękę.
-Co do cholery? - gwałtownie się odwróciłam chcąc sprawdzić kto jest moim "napastnikiem". W tym momencie ujrzałam przed sobą tą samą dziewczyną która dzisiaj rano obserwowała mnie i Matta. Dopiero po chwili dotarło do mnie że to Jasmine we własnej osobie. Wbijała swoje sztuczne paznokcie w moje przedramię a wzrokiem wypalała mi dziurę w twarzy. Syknęłam cicho z bólu wyrywając rękę z jej ucisku, mogę się założyć, że ona była jakaś niezrównoważona psychicznie. Stella zmarszczyła brwi wchodząc pomiędzy nas.
-Daj jej spokój. - mruknęła z irytacją.
-Nie wtrącaj się. - prychnęła, lekko ją odpychając i ponownie podchodząc do mnie. 
-Jakim prawem zbliżasz się do mojego faceta? - syknęła mi w twarz swoim piskliwym głosem.
-O co ci chodzi? - wymamrotałam poprawiając torbę na ramieniu.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi mała suko. Myślisz że tak po prostu mi go odbijesz? Dopiero co przyszłaś do tej szkoły i już się panoszysz ale musisz wiedzieć że trafiłaś pod zły adres. To ja jestem gwiazdą tej szkoły skarbie. - uśmiechnęła się sztucznie odrzucając włosy do tyłu.
-On tylko mnie oprowadzał, nikt nie chce ci nikogo odbijać... - zaczęłam ale ona kompletnie mnie nie słuchała.
-Nie kłam! - pisnęła. -Dobrze wiem co knujesz ale nie uda ci się to. Matt jest tylko mój a ty nie masz prawa się do niego zbliżać. Ze mną się nie zadziera, skoro odważyłaś się zbliżyć do mojego faceta, ja zrobię ci z życia piekło. - zaśmiała się ironicznie po czym odwróciła się i odeszła, stukając głośno swoimi obcasami o podłogowe płytki.Westchnęłam z irytacją.
W czasie gdy Jamine była już na końcu holu zadzwonił dzwonek na lekcje. Stella posłała mi pocieszający uśmiech i delikatnie przytuliła, po czym poszła na lekcje. Podczas gdy korytarze robiły się puste ja cały czas stałam w miejscu i rozmyślałam o tej kłótni z blondynką. Dopiero po chwili się otrząsnęłam i zaczęłam szukać klasy chemicznej, ale jak na złość nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Podążałam przez korytarze ,które wydawały mi się ciągnąć w nieskończoność.To już było męczące, czułam się jak w jakimś labiryncie a nie w zwyczajnej szkole. W pewnym momencie ktoś zaszedł mnie od tyłu i złapał za łokieć, a mi o mało serce nie wyskoczyło z piersi. W pierwszym momencie pomyślałam, że to znowu Jasmine, ale gdy do moich nozdrzy dotarł mocny zapach męskich perfum, wiedziałam że to nie może być ona. W mojej głowie zapalił się kontrolna lampka, od razu odwróciłam głowę chcąc sprawdzić kim jest osoba która swoją drogą wciąż trzymała moją rękę w ucisku. Miałam głęboką nadzieję że to Matt, w końcu to jedyny chłopak ze szkoły którego znam. Moim oczom ukazał się jednak nieznajomy chłopak którego nie widziałam wcześniej na korytarzu ani razu. Przełknęłam ślinę mrużąc lekko oczy. Jako że dookoła panował lekki półmrok zdążyłam zauważyć tylko rysy jego twarzy i postawione na żel włosy, dopiero gdy mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności, przyjrzałam mu się dokładniej.
-Nie powinnaś być na lekcji skarbie? - uśmiechnął się w perfidny sposób przyciągając mnie do siebie jeszcze bardziej, jakby chcąc upewnić się że nie ucieknę. 
-J-jestem tu nowa, szukałam klasy. - wydukałam chcąc opanować głos który momentalnie zaczął mi lekko drżeć.
-Z pewnością. - mruknął sarkastycznie oblizując swoje wargi. -Z tego co słyszałem niezłe z ciebie ziółko. Pewnie umówiłaś się już z kolejnym kolesiem w szkolnym kiblu. Który to już dzisiejszego dnia hm? - przysunął swoją twarz do mojej, a z jego ust nie schodził ten perfidny uśmieszek. -Wiesz, tak się składa że naszła mnie ochota, a tobie jeden klient w tą czy w tą nie zrobi różnicy, więc co powiesz na szybki numerek w jednej z kabin? - wychrypiał mi w usta. -Pokażesz co potrafisz mała dziwko. - przygryzł dolną wargę zaciskając dłoń na moim tyłku.
_________________________________________________________________

No i mamy pierwszy rozdział. Bardzo chciałybyśmy, żeby to opowiadanie się Wam spodobało, chociaż same wiemy, że pierwsze rozdziały nie należą do najciekawszych. Jeśli dobrnęliście do końca, byłoby miło gdybyście zostawili po sobie pamiątkę w postaci komentarza. One naprawdę motywują a my chciałybyśmy wiedzieć co sądzicie o naszej pracy! xoxo


piątek, 4 października 2013

Prolog.


To tak jakbyś krzyczał, ale nikt Cię nie słyszy. Czujesz się zawstydzony, że ktoś może być tak ważny, że bez niego jesteś nikim. Nikt nigdy nie zrozumie jak bardzo to boli. Czujesz się beznadziejnie, ale nic nie może Cię ocalić. A kiedy jest już po wszystkim, niemal pragniesz, żeby te wszystkie złe rzeczy powróciły, bo razem z nimi przyjdą też dobre.