środa, 6 listopada 2013

Rozdział 5.

Po nieprzespanej nocy zeszłam do kuchni w celu zrobienia sobie kawy. Przez cały czas siedziało mi w głowie to co zdarzyło się poprzedniego dnia. Po zobaczeniu w drzwiach Justina, myślałam że coś mi się przywidziało. Okazało się jednak, że to chora rzeczywistość. Wszystkie złe wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Nie wiedziałam jak mam zareagować, niestety akcja sama bardzo szybko się potoczyła, po tym jak Justin przekroczył próg mojego domu. Byłam na niego taka wściekła. Jakim prawem po tylu latach on przychodzi do mnie od tak i mówi mi, że chce zobaczyć Mike'a. To przecież nie dorzeczne. Z moich oczu mimowolnie zaczęły cieknąć łzy. Dlaczego, gdy już zaczyna się układać, to nagle coś się pieprzy? Czy to jest moja wina? Czy ze mną do cholery jest coś nie tak? Co ja takiego zrobiłam, że nie mogę mieć normalnego życia jak każda inna 19-latka. Moje rozmyślania przerwał Mike, który akurat wszedł do kuchni.
-Mamo nudzi mi siem. - wymamrotał podchodząc do mnie. Odstawiłam na stół swój kubek z kawą i wzięłam go na ręce.
-Co chcesz porobić? - zagadnęłam, przeczesując palcami jego jasne włoski.
-Nie wiem, jeśtem głodny. - zaczął wymachiwać nóżkami i wydął swoją dolną wargę, marszcząc lekko brwi. Westchnęłam ciężko. Byłam niewyspana i wszystko działało mi na nerwy, nawet marudzenie Mike'a było dziś dla mnie wyjątkowo bardziej denerwujące.
-Skarbie idź do salonu, włącz sobie baję,a ja zrobię ci zupkę, hmm? - postawiłam go na podłodze i uśmiechnęłam się lekko, na co chłopiec kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia. Upiłam łyka swojej zimnej już kawy i postawiłam garnek na kuchni, włączając gaz. Po kilku minutach przelałam do miseczki ciepłą zupę, zabrałam ze stołu śliniaczek chłopca i ostrożnie udałam się do salonu. W tym momencie Mike, który akurat z niego wybiegał, uderzył we mnie z całą siłą, powodując tym samym że wytrąciłam z rąk miskę, a cała jej zawartość znalazła się na podłodze.
-Cholera! Ile razy mówiłam żebyś nie biegał?! - wrzasnęłam. Malec spojrzał najpierw na stłuczone szkoło i rozlaną zupę, po czym przeniósł swój przestraszony wzrok na mnie. Jego bródka drżała, a w oczach pojawiły się łzy, byłam prawie pewna że za moment się rozpłacze. Pierwszy raz nakrzyczałam na swojego syna i czułam się z tym fatalnie, przecież nie zrobił tego specjalnie. - Skarbie, przepraszam. - mruknęłam biorąc go na ręce i całując lekko w policzek.
-Ja nie ciałem. - załkał. - Psieplasiam. - dodał, będąc jednocześnie smutnym i wystraszonym.
-Nic się nie stało, zaraz to sprzątniemy. - uśmiechnęłam się pobłażliwie, przytulając go.
***
Siedząc w salonie, usłyszałam dźwięk mojego telefonu, podniosłam się i odebrałam go.
-Cześć kochanie. Nie przeszkadzam ci? - usłyszałam radosny głos mojej przyjaciółki po drugiej stronie. 
-Hej. No jasne że nie.Co tam? - zapytałam i oparłam się o szafkę.
-Tak pomyślałam, że może dzisiaj pójdziemy na zakupy, bo nie dam rady później. - odparła pośpiesznie.
-Okej, tylko daj mi godzinkę bo muszę ogarnąć siebie i Mike'a. - przeczesałam włosy i oblizałam usta.
-No dobra. Ucałuj go, do potem, paa. - pożegnałam się i rozłączyłam, wkładając telefon do kieszeni. Następnie poszłam do swojej sypialni i wybrałam sobie ubrania. Nałożyłam podkład, swoje powieki przykryłam delikatnym cieniem, a rzęsy podkreśliłam tuszem. Ubrałam się w naszykowany wcześniej strój i poszłam po chłopca. Założyłam mu białą koszulkę z kolorowym nadrukiem, jeansy i fioletową bluzę. 
-Mamusiu jeśteś na mnie jeście źła? - oblizał swoje małe usteczka i spojrzał się na mnie.
-Nie kochanie, mamusia cieszy się że nic ci się nie stało, nie chciałam na ciebie krzyczeć. Już wszystko jest okej. - przytuliłam malca i delikatnie pocałowałam. - Pojedziemy z ciocią Stellą na zakupy. Zaczyna się robić zimno więc trzeba ci kupić jakieś cieplejsze buciki i kurteczkę. - dodałam i uśmiechnęłam się. 
-No dobla. - powiedział i spojrzał się na mnie. Złapałam go za rączkę i wszyliśmy z pokoju, założyliśmy buty, ja wzięłam torbę i wyszliśmy. Od razu po zejściu na dół przywitał nas radosny uśmiech dziewczyny. 
-Hej. - podeszła i pocałowała mnie w policzek, po czym schyliła się i musnęła czółko Mike'a. 
-Jedziemy?
-Mhm. - uśmiechnęłam się i wszyscy ruszyliśmy w stronę samochodu. 
Usadziłam synka na tylnym siedzeniu, przypinając go pasami i dając mu swój telefon, włączając przed tem jakąś grę by zając go podczas jazdy. Stella usiadła za kierownicą, a ja zajęłam miejsce pasażera, również zapinając pas. Już po chwili włączyliśmy się do ruchu. Nerwowo bawiłam się palcami, przygryzając wargę. 
-Stało się coś? - czerwonowłosa spojrzała na mnie kątem oka.
-Tak. To znaczy nie. To znaczy..ugh. - westchnęłam opierając głowę na dłoni.
-Wiesz, że możesz mi powiedzieć. - dziewczyna całkowicie przeniosła wzrok na mnie, gdy stanęłyśmy na czerwonym świetle. Wzięłam głęboki oddech, oblizując wargi.
-Zgadnij, kto wczoraj był u nas w mieszkaniu. - przełknęłam ślinę, obserwując inne samochody.
-Nie mam pojęcia, kto? - zmarszczyła czoło. - Rose, widzę że jesteś zdenerwowana, powiedź co się stało.
-No więc wczoraj przyszedł do mnie Nate i wyjaśniliśmy sobie wszystko. Po jakimś czasie usłyszałam dzwonek do drzwi, myślałam, że to ty, lub sąsiadka, ale..... - zacięłam się, wbijając sobie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni. - Ale zobaczyłam kogoś zupełnie innego. - kontynuowałam, czując w brzuchu nieprzyjemny ucisk. 
-Rose, do rzeczy! - ponagliła mnie Stella, ruszając z miejsca gdy światło się zmieniło na zielone. 
-To był Justin! - wyrzuciłam z siebie.
-Co?! - wrzasnęła moja przyjaciółka, a jej mina w tym momencie była bezcenna. - Ale jak to Justin, skąd on w ogóle wiedział gdzie mieszkasz? - dodała już ciszej, ale wciąż z ciężkim szokiem.
-Sama nie wiem. To był okropny dzień, ale najgorsze było to, gdy powiedział, że wie iż Mike to jego syn i że chce utrzymywać z nim kontakt. Stella, a co jak on mi go zabierze? - przeczesałam włosy ręką i spuściłam wzrok. 
-No co ty kochanie. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - odparła i posłała mi uśmiech. - Jesteśmy na miejscu. - dodała, po czym opuściliśmy auto.
Po zakupieniu butów i kurtki dla Mike'a, Stella zaczęła szukać dla siebie sukienki, strasznie spodobała nam się jedna, więc postanowiłyśmy sobie ją kupić. Ja wybrałam czarną, a Stella czerwoną. 
-No dobra, do takiej kiecki potrzebna jest seksowna bielizna. - zaśmiała się dziewczyna i zaczęła ciągnąć mnie w stronę sklepu. Wybrała mi czarny stanik i stringi tego samego koloru.
-O nie, do cholery to praktycznie nic nie zasłania! Gdzie ja mam to niby zakładać? - wykrzyknęłam patrząc na przyjaciółkę, która zaczęła się ze mnie śmiać. 
-Nie gadaj tylko przymierz to i wychodzimy, bo Mike jest zmęczony. - wzięła malca na kolana i usiadła na krzesełku. Wiedziałam, że nie odpuści. Wywróciłam oczami i podeszłam do kasy, płacąc za komplet bielizny. 
-Ja cię kiedyś ukatrupię. - wskazałam na nią ostrzegawczo palcem, po czym opuściliśmy sklep. 
Mój synek zaczął marudzić, że jest głodny, więc kupiłam mu frytki i soczek, po czym wróciliśmy do domu. Będąc już w mieszkaniu umyłam mu twarz, ponieważ cała była w ketchupie. Chłopiec był tak bardzo zmęczony, że od razu położył się w swoim łóżeczku i zasnął. Rozebrałam go, założyłam mu piżamkę i przykryłam kocykiem. Na wszelki wypadek włączyłam lampkę nocną i opuściłam pokój. 
Postanowiłam trochę zrewanżować się Mike'owi za mój dzisiejszy wybuch i upiec mu jego ulubione czekoladowe babeczki. Wyjęłam na blat wszystkie potrzebne mi składniki, zmieszałam je ze sobą w misce i rozlałam do foremek, a następnie wsadziłam do piekarnika. Posprzątałam bałagan i udałam się do przed pokoju w celu wzięcia gazety, którą tam zostawiłam. Niespodziewanie usłyszałam dzwonek, otworzyłam więc drzwi i po raz kolejny doznałam szoku.
-Hej Rose, musimy pogadać. Najlepiej sami. - mruknął Justin i spojrzał się na mnie niepewnie. - Mam prezent dla Mike. - pokazał mi ogromnego, puchatego misia.
-Nie mam na to ochoty, z resztą nie mam o czym z tobą rozmawiać. - zła zlustrowałam go wzrokiem.
-Mike to mój syn, więc kurwa nie gadaj mi tutaj że nie mamy o czym gadać! A jak masz jakiś problem to możemy spotkać się w sądzie i zupełnie inaczej sobie pogadamy. - powiedział wściekły.
-Okeej....wejdź, ale masz 10 minut. - odparłam i wpuściłam go do środka. Szatyn usiadł na kanapie i zaczął mnie obserwować. 
-Chce zrobić test na ojcostwo, chociaż i tak jestem pewny że ten dzieciak jest mój, jesteśmy do siebie cholernie podobni. - podrapał się po nodze. 
-Okej. - wyszeptałam i przygryzłam wargę. 
-Chce też żeby wiedział, że jestem jego tatą. - powiedział i oblizał usta. 
-Nie zgadzam się na to. - prawie wykrzyknęłam i usiadłam na fotelu.
-Nie wiem czy pamiętasz co mówiłem ci na samym początku o sądzie. Rose uwierz mi że zapłacę swojemu adwokatowi taką sumę, która załatwi wszystko. - poprawił swoje włosy i głupkowato się do mnie uśmiechnął. 
-Chce po prostu dla niego jak najlepiej, nie rozumiesz? - westchnęłam i spuściłam wzrok na swoje dłonie. - Niech ci będzie, ale nie próbuj mu tego wmówić na siłę. Dla niego to też jest trudna sytuacja. - szepnęłam, byłam bliska płaczu. 
-No dobra, wiedziałem że się zgodzisz. Mogę się z nim spotykać, gdzieś go zabierać? - zapytał i położył swoje dłonie na oparciu.
-W sobotę po południu możesz pójść z nami na plac zabaw. - wypuściłam głośno powietrze i spojrzałam się na niego.
-Dobrze. Posłuchaj ja nie chciałem wtedy... tamtego dnia, no wiesz byłem młodszy i to wszystko nie tak miało się potoczyć. Chciałem cię tylko nastraszyć...- przerwałam mu.
-Nie chce tego słuchać! Stało się i już się nie odstanie! Pomimo tego, że to był najgorszy dzień w moim życiu to teraz nie wyobrażam sobie, że miała bym nie mieć syna. Rozumiesz? Nigdy więcej nie poruszaj już tego tematu! Wiesz mi lub nie, ale robię to tylko dla Mike. - zakończyłam swój dialog i spiorunowałam chłopaka wzrokiem. 
-Rozumiem i nie będę naciskał. Nie jestem aż takim sukinsynem, żeby zostawić cię z tym maluchem. - wyszeptał. - Mogę mu to dać. - dodał i pokazał ruchem głowy na misia.
-Mike śpi, ale chodź. - powiedziałam i wstałam idąc w kierunku pokoju mojego synka. Mały smacznie spał, ściskając w rączce swój ulubiony kocyk, nie mogłam się powstrzymać i mimowolnie się uśmiechnęłam. 

*Oczami Justina*
Spojrzałem na śpiącego Mike'a i oblizałem spierzchnięte wargi, przez chwilę po prostu stojąc w miejscu. Wyglądał tak uroczo, niewinnie i bezbronnie. Nikt nie ma pojęcia jak się czuję. Przez ostatnie dwa lata żyłem jak gdyby nigdy nic, imprezowałem, spałem z każdą przyzwoitą laską, która mi się nawinęła, nie wiedząc nawet o tym, że jestem ojcem i gdybym wtedy nie zobaczył ich w parku, pewnie nadal bym o tym nie wiedział. Czułem się jak ostatni sukinsyn. Wziąłem głęboki oddech i podszedłem do łóżeczka małego. Rose poruszyła się nerwowo, lecz nic nie powiedziała. Wiedziałem, że nie chce bym miał z nim jakikolwiek kontakt i z jednej strony wcale jej się nie dziwiłem, ale z drugiej nie zamierzałem odpuszczać. Nie chcąc obudzić małego, ostrożnie ułożyłem misia obok niego, okrywając bardziej kołdrą jego drobne ciałko. Uśmiechnąłem się pod nosem, przejeżdżając kciukiem po jego małej rączce. 
-Powinieneś już iść. - z zamyśleń wyrwał mnie głos szatynki. Odchrząknąłem wsuwając dłonie do kieszeni.
-Tak, chyba masz rację. - mruknąłem. - Do zobaczenia. - oblizałem usta, po czym wyszedłem z sypialni, a następnie opuściłem mieszkanie. 
_______________________________________________________________
Mamy nadzieję że rozdział Wam się podoba. Liczymy na komentarze ze szczerą opinią, xoxo 

PYTANIA - KLIK
INFORMOWANI - KLIK

15 komentarzy:

  1. świetny! czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohohoo Justinek chce być ojcem...ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne,cudowne,cudowne sdvdiufbvudbfvdvhbdyubvyubgfvjbdfbgvfuy

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest genialne, zostaje z wami na dłużej ;****

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne, świetne, świetne ! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału !:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku,jaki cudowny ten rozdział !!!
    Wszystko opisujecie tak fantastycznije i realistycznie !
    Widać,że nie piszecie tego na siłę,tylko sprawia Wam to ogromną przyjemność...
    Macie na prawdę ogromny talent !!!
    Co do rozdziału,nie spodziewałam się tego,że Justin ją przeprosi i będzie chciał utrzymywać kontakty z Mikiem,a nawet próbować go odebrać Rose !!!
    Widać,nawet on ma uczucia...
    Kocham Wasze opowiadanie i czekam na następny rozdział...;-*
    the-other-side-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. jejciu kocham to no jezu chce juz kolejny:( chce żeby byli razem jako rodzinka jejciu :( niech coś zajdzie po między nimi na tym placu zabaw :(((( <3 kocham to i czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczelam czytac od poczatku to jest swietne normalnie kocham to za ile bedzie nastepny ??? <333333333333333 *_____*

    OdpowiedzUsuń
  9. genialny rozdział <333 już chce następny @mrraau

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział :)
    :D

    OdpowiedzUsuń