sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 10.

Poczułem ogromną ulgę, jakby wielki kamień spadł mi z serca, dosłownie. Rose spuściła głowę, a ja zdenerwowany oczekiwałem reakcji małego.
-Moim tatą? - zapytał zszokowany. Spojrzałem się na niego i twierdząco pokiwałem głową. - Czyli to ja jeśtem twoim sinkiem Mike'm? - dopytał.
-Tak. - wypuściłem powietrze z ust.
-Naplawdę mamo? - Rose podniosła wzrok i przytaknęła.- Cili mam mamusię i tatusia! - wykrzyknął uradowany i zaczął skakać po łóżku, przez co ja i Rose uśmiechnęliśmy się do siebie. Chyba żadne z nas nie spodziewało się takiego obrotu akcji.
-No dobra koniec już tych wygłupów. Kładź się do łóżka. - pocałowała go w główkę i nakryła kocykiem. Zarówno ona jak i ja wstaliśmy z łóżka i już mieliśmy wychodzić z sypialni, gdy poczułem lekki uścisk na swojej dłoni.
-A cio z bajką? - Mike spojrzał na mnie sennym wzrokiem.
-W porządku. - uśmiechnąłem się przejeżdżając kciukiem po jego rączce. Rose wyszła z pomieszczenia, a ja sięgnąłem po książkę, którą wcześniej zacząłem mu czytać i usiadłem przy malcu.
Z każdą kolejną minutą oczy chłopca stawały się coraz cięższe, a po niedługim czasie spokojnie zasnęły. Uśmiechnęłam się pod nosem zamykając książkę i odstawiłem ją na miejsce. Pogłaskałem synka po głowie, po czym zgasiłem lampkę i opuściłem sypialnię. 
Będąc w korytarzu schyliłem się po buty, które założyłem. Następnie narzuciłem na siebie płaszcz i byłem gotowy do wyjścia. Rose przez cały czas przyglądała mi się, nic nie mówiąc.
-Jak zareagowała twoja żona na wieść o tym że masz syna? - zagadnęła i przestąpiła z nogi na nogę. 
-Nie mam żony. Kobieta którą widział w moim mieszkaniu Mike to tylko koleżanka. - odparłem zapinając ostatni guzik płaszcza. 
-Okej, nie musisz mi się tłumaczyć. Zadzwonię do ciebie i powiem ci co postanowiłam z twoją ofertą.- przytaknęłam, pożegnałem się i puściłem mieszkanie. 
*Oczami Rose*
Po odbyciu porannej toalety, weszłam do kuchni w celu zrobienia śniadania. Po otworzeniu lodówki, zobaczyłam że praktycznie nic w niej nie ma. Wygrzebałam płatki, które zalałam jogurtem i zaczęłam jeść razem z Mike'm. W międzyczasie zrobiłam listę produktów, które muszę kupić. Po zjedzeniu wstawiłam naczynia do zmywarki i posprzątałam w kuchni, a następnie ubrałam siebie i synka, abyśmy mogli wyjść do sklepu. Mały przez całą drogę opowiadał mi że bardzo cieszy się z tego iż Justin to jego tata i że musze zobaczyć kolejkę, którą od niego dostał. 
Po dotarciu do sklepu, wzięłam wózek, do którego go wsadziłam i zaczęłam szukać produktów z listy. Jeździłam między sklepowymi półkami zapełniając koszyk zakupami, gdy naglę odezwał się Mike.
-Mamo bo ja mam ploblem. - wydął dolną wargę unosząc głowę i patrząc na mnie.
-Tak? A jaki? - zmarszczyłam brwi z rozbawieniem widząc jego minę.
-No bo pać. Juśtin kupił mi kolejkę, a ja nić dla niego nie mam. - powiedział smutno, bawiąc się suwakiem od kurtki.
-Nic się nie stało, jak kupię to co jest potrzebne to rozejrzymy się za jakimś prezentem dla Justina, hmm? - posłałam mu uśmiech, a chłopiec momentalnie się ożywił i kiwnął energicznie głową.
Po zrobieniu zakupów spożywczych, tak jak obiecałam, przeszliśmy na drugą część sklepu.
-Co chciałbyś mu kupić? - zagadnęłam, oblizując usta.
-Mozie misia? - pociągnął mnie w stronę przedziału z zabawkami.
-Kochanie, Justin jest już duży, nie bawi się misiami. - zaśmiałem się idąc z chłopcem nieco dalej. Moją uwagę zwrócił koszyczek z breloczkami. Podeszłam do niego i  zaczęłam szukać czegoś ładnego. Po przerzuceniu kilkunastu wisiorków , znalazłam świetny. Był to mały hot-dog na czarnym sznureczku. Pokazałam go Mike'owi, który zaklaskał w rączki.
-Juśtin kupił nam pyśne hot-dogi, będzie mu siem podobał plezient. Musimy jeście kupić pudełko. - w jego oczach tańczyły radosne iskierki. 
-No dobrze, to może weźmiemy to niebieskie z białą kokardą? - zapytałam pokazując na nie ruchem głowy.
-Tak. - wziął opakowanie i ruszyliśmy do kasy. 
***
Będąc już w domu rozpakowałam zakupi i zaczęłam gotować obiad. Obrałam ziemniaki, które wrzuciłam do garnka z gorącą wodą oraz przemieszałam zupę, która była obok. Przykręciłam palniki, a z kieszeni wyjęłam telefon, po czym wybrałam numer mojej rodzicielki. 
-Halo? - usłyszałam radosny głos.
-Cześć. Mam do ciebie sprawę. - zaczęłam. - Dostałam ofertę pracy, tylko że nie mam co zrobić z Mike'm, a musiałabym pracować tam pięć dni w tygodniu. - zakończyłam i czekałam na odpowiedź. 
-Przecież wiesz, że możesz go do mnie przywozić. I tak nic nie robię przez całe dnie, więc chociaż czymś się zajmę, a spędzanie czasu z moim wnukiem to sama przyjemność. - kamień spadł mi z serca, podziękowałam kobiecie, chwilkę jeszcze porozmawiałyśmy i rozłączyłam się. Napisałam do Justina sms'a z zapytaniem czy ma trochę czasu, żeby do mnie przyjechać, na co w odpowiedzi napisał że wpadnie o 12. Odłożyłam telefon na blat i dokończyłam obiad. Do kuchni w tym samym momencie wszedł mój synek z torbą w ręku. 
-Pomozieś mi ziapakować i podpisiać plezient? - zapytał, stawiając torbę na stół. 
-Jasne. - odpowiedziałam i wsadziłam breloczek do pudełka, a potem na białej kartce napisałam "Justin" i Mike przyczepił ją do podarunku.
-Dzienkuje. Zaniosię to do mojego pokoju. A kiedy przyjedzie do nas ta..... Juśtin? - odkręciłam się w jego stronę. 
-Powinien być za jakąś godzinkę. - poprawiłam grzywkę lekko przeczesując ją palcami. Rozstawiłam na stole talerze, do których nalałam zupy, a obok postawiłam kubeczki z kompotem. Zdziwiło mnie, że malca jeszcze nie było, więc postanowiłam po niego pójść. Zatrzymałam się przy drzwiach i zaczęłam obserwować jego poczynania. Siedział na łóżku, trzymając w objęciach misia, którego dostał od Justina. 
-Jeśteś misiem od mojego tatusia wieś? Mój tatuś ma na imię Juśtin. - mówił do pluszaka, na co się zaśmiałam. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i zszedł z łóżka. 
-Cio chciałaś? - złapał mnie za rękę. 
-Chce żebyś poszedł ze mną na obiad. Panie Mike co pan na to? - przybrałam poważny ton głosu, na co chłopiec zaczął się śmiać i w podskokach dotarł do kuchni. Wziął łyżkę zupy do buzi i nie zdążył jej nawet dobrze połknąć, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Mike poderwał się jak szalony z krzesła i już po chwili usłyszałam jak wita się z szatynem. Nie czekając długo ruszyłam w jego ślady.
- Chodź do mojego pokoju! Sibko! - ciągnął Justina za rękę.
-Nie, nie, nie. Najpierw zjemy obiad. Zapraszam do kuchni. - wskazałam ruchem dłoni na stół. - Zjesz z nami? - zwróciłam się do Justina.
-Chętnie. Nie jadłem jeszcze nic od rana. Mam totalne urwanie głowy bez mojej sekretarki. - usiadł, a ja podałam mu posiłek. 
*Oczami Justina*
Podczas jedzenia, cały czas czułem na sobie wzrok Mike'a. Co jakiś czas również na niego zerkałem i odwzajemniałem gesty. Gdy tylko skończyłem, chłopiec mocno chwycił mnie za rękę i zaczął szybko podążać że mną do swojego pokoju. Po przekroczeniu progu, moją uwagę zwróciło pudełko stojące na łóżku.
-Cio to jeśt? - zapytał się mnie Mike, uśmiechając się. 
-Nie mam pojęcia, widzę że nie tylko ode mnie dostajesz prezenty. Musisz być bardzo grzeczny. - usiadłem na fotelu, kładąc dłonie na uda. Malec podszedł do pudełka i zaczął się śmiać.
-Ziobać tu jeś napisiane "Juśtin". To plezient dla ciebie. - krzyknął i szybko podał mi pudełko. Roześmiałem się głośno patrząc na malca z rozbawieniem.
-No lośpakuj. - ponaglał mnie z uśmiechem. Oblizałem usta i odwiązałem kolorową wstążkę, uchylając wieczko pudełeczka. Moim oczom ukazał się mały breloczek z zawieszką hot-dog'a. Momentalnie otworzyłem sobie w głowie ten dzień, w którym byliśmy na plaży, a na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech. Poczułem się tak, jakby ktoś wylał coś gorącego na moje serce, nie znałem tego uczucia, ale było przyjemne. Odłożyłem wisiorek na podłokietnik i wyciągnąłem ręce biorąc Mike'a na kolana. Przytuliłem go do siebie, całując w policzek. 
-Podoba ci siem? - spojrzał na mnie z nadzieją w oczach. Posłałem mu delikatny uśmiech, oplatając ramionami jego drobne ciałko. 
-To najwspanialszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem. - wyszeptałem opierając brodę na jego ramieniu. 
-Maś duzio klucy, mozieś psipiąć siobie do jakiegoś. - położył swoje małe raczki na moich dłoniach.
-Na pewno tak zrobię. - zaśmiałem się. - Nawet teraz. - oblizałem usta, unosząc lekko biodra i wyjmując z kieszeni pęk swoim kluczy. Już po chwili breloczek był do nich doczepiony, a w oczach małego szalały radosne iskierki.
-Mam do ciebie pytanie, wieś? - niepewnie spojrzał się w moje oczy.
-Tak? A Jakie? - zagadnąłem, przyglądając się prezentowi.
-Ci....no bo wieś.... mogę do ciebie mówić tato? - zapytał i widać było, że bardzo się stresował, ponieważ ściskał swoje paluszki.
-Oczywiście, że możesz. Będę bardzo zadowolony, gdy będziesz tak do mnie mówił. - uśmiechnąłem się i pogłaskałem po rączce. 
Podniosłem wzrok przez co spojrzenia moje i Rose się spotkały. Dziewczyna opierała się o drzwi i przyglądała się mi i Mike'owi z rozbawieniem. Nie mogłem się powstrzymać i mimowolnie odwzajemniłem uśmiech.
-Możemy porozmawiać? – przygryzła nerwowo wargę.
-Jasne. – odparłem, zdejmując synka z kolan. Ruszyłem do salonu w towarzystwie szatynki. Usiadłem, czekając na jakikolwiek ruch z jej strony.
-Przemyślałam twoją propozycję i zgadzam się. – odparła, siadając na kanapie.
-A co z Mike’m ? Myślałaś może nad przedszkolem lub nianią? – zapytałem, oblizując usta,
-Moja mama będzie się nim zajmowała. Rozmawiałyśmy już o tym.
-Okej, umowę wyślę ci e-mailem. Jestem pewien, że dasz sobie radę. - posłałem jej pocieszające spojrzenie. -Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to będziesz mogła zacząć pracę od poniedziałku.
-To świetnie. - Mike wbiegł do salonu siadając między nami.
-Wieś zie za 20 dni siom moje ulodziny? Laziem z mamą oblicyliśmy w kalendazu. Bedzie duzi tort i będę dmuchał świećki, a potem dośtanę duuzio plezientów. Psyjedzies? - w jego oczach skakały radosne iskoerki.
-Jasne, że tak. - uśmiechnąłem się. 
-Fajnie zie mam telaź mamę i tatę. - wypalił Mike, po czym spojrzał na nas radosny. Nagle jakby go olśniło i spojrzał się na mnie podekscytowany. 
-Ciekaj tu, pokazie ci śwoje autko! - krzyknął i wybiegł z pomieszczenia, jak mniemam w poszukiwaniu zabawki. Zmarszczyłem brwi i zachichotałem, poprawiając nieśmiertelnik widzący na mojej szyi.
-Słuchaj Rose, ostatnio dużo myślałem i chciałbym, żeby moi rodzice poznali Mike'a. - spojrzałem uważnie na dziewczynę. - Oczywiście jeszcze nie teraz, ale rozumiesz. - uśmiechnąłem się lekko. 
-Justin, nie chce żeby to wszystko działo się tak szybko i na siłę. Mike jest jeszcze mały i dla niego cała ta sytuacja jest zupełnie nowa i sam nie do końca  się jeszcze w niej odnalazł. Przez prawie 3 lata żył ze świadomością, że ma tylko mamę, nagle dowiaduje się że ma też tatę i to już jest dla niego spora niespodzianka. Dajmy mu trochę czasu, niech się z tym oswoi.
-Rozumiem i nie mam zamiaru naciskać. Wszystko w swoim czasie, chciałem żebyś po prostu wiedziała o moich planach. - bardziej oparłem się o kanapę i położyłem dłoń na udzie.
-Ziobać mam cielwone autko. Podoba ci siem? - malec trzymał w rączce zabawkę, pokazując mi ją.
-Jest świetny. Musisz przyjechać do mnie po kolejkę, którą zostawiłeś. - powiedziałem i pogłaskałem jego główkę. - Będę się zbierał, zasiedziałem się. Do zobaczenia. - zwróciłem się do szatynki, a Mike'a wziąłem na ręce i pocałowałem w policzek.
-Paa tato. - szepnął, a moje serce szybciej zabiło.
_______________________________________________________________
Kochani dziękujemy Wam bardzo za ponad 10000 tysięcy wyświetleń i 23 komentarze pod 9 rozdziałem! Nawet nie wiecie jak wielką radość nam to sprawia i motywuje do dalszego pisania! Dziękujemy i do następnego <33


CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

PYTANIA - KLIK
INFORMOWANI - KLIK


26 komentarzy:

  1. Ojejku jak słodko ! Bardzo lubię to opowiadanie, jest takie urocze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Supera extra.. czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojoj,jak uroczo *.*
    Czekam nn ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest na serio świetne opowiadanie, dzisiaj przeczytalam wszystkie rozdziały. pisz dalej, jak ci tu nie wyjdzie to w innym opowiadaniu, czekam na nn :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę zrób jakąś scene z Rose i jusem *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. super ;D chce już 11 ;D niech się zacznie coś między nimi dziać ;D @mrraau

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo cudo cudo i jeszcze raz cudo :) Kocham to chcę już nn :) Justin i Mike są razem tacy słodcy :) na koniec miałam łzy w oczach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeej *-* Najlepsze! Kocham to :)

    OdpowiedzUsuń
  9. On powiedział tato
    Tczhkjvgj kocham to ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. "tato" :* kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  11. jdfhbsdnjfkb\sdkjfh "tato" <33333333 sdjgshbdjkf

    OdpowiedzUsuń
  12. OH TA MOJA WRAŻLIWOŚĆ,POPŁAKAŁAM SIĘ NA PRZECZYTANIE SŁOWA "TATO" LKFJHGFJ CUDOWNE:( <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Super. Kiedy nn? ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy nn ? Kiedy wydarzy się coś pomiędzy Justinem i Rose? :)

    OdpowiedzUsuń


  15. Hej, chciałabym zaprosić cię na mojego bloga o Justinie i Rachel.

    Jest to blog różniący się od tych wszystkich miłosnych historyjek.

    Dopiero rozkręcam się z blogiem i chciałabym abyś skomentowała,

    bo w twojego bloga się wciągnęłam i z niecierpliwością czekam na następny rozdział licząc na twoją opinię

    doyoulovemejustin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń