piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 4.

Obudził mnie głośny dźwięk budzika, pośpiesznie go wyłączyłam, aby nie obudzić Mike'a, na szczęście wciąż leżał obok mnie, słodko śpiąc. Wczoraj byłam tak zmęczona, że zasnęła razem z nim. Ostrożnie wstałam z łóżka sprawdzając godzinę na swoim telefonie, było już po dziesiątej. Zdziwiłam się, że Mike jeszcze śpi, ale nie narzekałam, mogłam przynajmniej spokojnie się wykąpać. Wyjęłam z szafy zwykłe jeansowe rurki z przetarciami i białą koszulkę oraz świeżą bieliznę, od razu udając się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, zrobiłam sobie delikatny makijaż i rozczesałam włosy, wracając z powrotem do sypialni. Chłopiec wciąż spał, nie chciałam go budzić, bo ostatnimi czasy miał z tym problem, dlatego cieszyłam się, że chociaż dziś się wyśpi i nie będzie marudził.
Udałam się do kuchni wstawiając wodę na kawę i wyjmując z szafki kubek. W tym samym momencie usłyszałam donośne pukanie. Zmarszczyłam brwi nie mając pojęcia kto może chcieć złożyć mi wizytę o tej godzinie. Poszłam do przedpokoju i zerknęłam przez wizjer od razu otwierając drzwi z szerokim uśmiechem.
-Hej. - przytuliłam stojącą przede mną Stellę, która odwzajemniła uścisk. -Stało się coś? - zmarszczyłam czoło odsuwając się nieco.
-Czy zawsze musi się coś dziać żebym mogła odwiedzić swoją przyjaciółkę? - uniosła brwi na co obie się zaśmiałyśmy.
-Nie, no skąd. - wywróciłam oczami z rozbawieniem, zamykając za nią drzwi. Obie udałyśmy się do kuchni, gdy nagle coś mi się przypomniało. -Wiesz, właściwie to dobrze że przyszłaś. Masz dzisiaj czas? - zerknęłam na nią wyjmując z kredensu drugi kubek i wsypując do niego kawy, po czym zalałam je wrzątkiem.
-No mam, a co? - odparła siadając przy stole.
-Myślałam żeby pójść dziś z małym do wesołego miasteczka i generalnie spędzić z nim dzień na mieście, nie miałabyś może ochoty nam potowarzyszysz? - zaśmiałam się podając jej czarny napój nad którym unosiła się ciepła para.
-Jasne, dlaczego nie. - wzruszyła ramionami z wesołym uśmiechem. W tym momencie w progu stanął zaspany Mike luźno trzymający w rączce swojego ulubionego misia.
-Oh, o wilku mowa. - podeszłam do niego biorąc go na ręce. -Dzień dobry słoneczko. - uśmiechnęłam się, całując go w policzek.
-Mamo, mogę obejzieć baję? - słodko się do mnie przytulił, kiwnęłam głową, po czym włączyłam telewizor. Nakryłam malca i zrobiłam mu kakao. Po wejściu do kuchni, wyjęłam z lodówki jajka i zaczęłam robić śniadanie. W międzyczasie popijałam swoją kawę rozmawiając przy tym ze Stellą.
-Musimy iść razem na zakupy, zaszalejemy trochę. - odparła czerwonowłosa, uśmiechnęłam się do niej i podałam ciastka.
-A jak tam u Max'a? Widziałam go ostatnio w sklepie ale nie miałam czasu żeby podejść i porozmawiać. - wbiłam jajka na patelnię, po czym dodałam soli i pieprzu.
-Dobrze, układa nam się jak nigdy. Nawet w łóżku jest okej, ten chłopak mnie zaskakuje. - zaśmiała się i wzięła ciastko. -A jak tam w twoim życiu prywatnym? Pojawił się jakiś mężczyzna? - zagadnęła.
-W moim życiu jest tylko jeden mężczyzna, którego kocham na zabój. Ma 2 latka, piękne, brązowe oczka i nie wszystkie ząbki. - zdjęłam z patelni danie na dwa talerze. Jeden zaniosłam synkowi a z drugiego zaczęłam jeść sama. 
-Rose, jesteś świetną dziewczyną. Daj się pokochać, nie każdy jest taki jak Justin. Nie każdy mężczyzna zrobi ci coś takiego. - westchnęła. -Powiesz mu kiedyś o Mike'u? Przecież to jego ojciec, ma prawo wiedzieć o tym, że ma syna. - niepewnie na mnie spojrzała.
-On nie jest jego ojcem! To ja go wychowywałam. Ten drań chciał się tylko zabawiać. Mike jest tylko mój! - krzyknęłam. -Przepraszam, ja... poniosło mnie, nie powinnam na ciebie tak wrzeszczeć. - przeczesałam palcami włosy i posłałam mojej towarzyszce przepraszający uśmiech. -Nie rozmawiajmy już o tym. Pójdę ubrać Mike'a.

***
Po zaliczenie ostatniej karuzeli opuściliśmy wesołe miasteczko. Mike nie posiadał się z radości. Cały czas się uśmiechał i skakał z zachwytu. Szczerze mówiąc ja sama byłam już wykończona ale jak widać małemu nie brakowało werwy.
-Jesteś głodny? - kucnęłam przed nim, ocierając kciukiem pozostałości waty cukrowej z kącika jego ust. Malec pokiwał głową a ja poprawiłam mu bluzeczkę, wstając. W tym momencie podeszła do nas zdyszana Stella. Parsknęłam śmiechem widząc jej minę, na co ona zmroziła mnie wzrokiem ale po chwili też się zaśmiała.
-Błagam was chodźcie gdzieś usiąść bo zaraz nie wytrzymam. - westchnęła przeczesując palcami włosy.
-Zaraz za rogiem jest taka mała restauracja. - kiwnęłam głową i złapałam synka za rączkę, po czym cała nasza trójka ruszyła w tamtym kierunku. 
Po wejściu do małego lokalu, Mike szybko zajął miejsce pod ścianą, a ja i moja przyjaciółka ruszyłyśmy zaraz za nim. Już po chwili pojawiła się obok nas miła, niska kobieta u której złożyliśmy zamówienia. 
-Świetny lokal, nie wiedziałam o nim w ogóle. - Stella przeczesała włosy i zdjęła płaszcz. 
-Tak, byłam w nim parę razy z rodzicami. Mają tutaj naprawdę świetne jedzenie. - odparłam i zaczęłam pomagać Mike'owi zdejmować sweterek. 
-Myślałaś może o powrocie do szkoły? No wiesz prywatne nauczanie jest dobre, ale powinnaś się wyrwać z domu. Spędzać więcej czasu z ludźmi w swoim wieku. - powiedziała i poprawiała bluzkę. 
-Mike jest jeszcze mały, nie chce żeby chodził do przedszkola. Nie przeszkadza mi to, że uczę się w domu, wręcz przeciwnie. - odpowiedziałam i akurat w tym samym czasie kelnerka przyniosła nasze zamówienia. 
Po skończeniu jedzenia, zamówiłyśmy sobie kawę na wynos i zaczęliśmy iść w kierunku domu. Bardzo cieszyłam się z tego dnia pewnie dlatego że spędziłam go z moją przyjaciółką i synkiem, który był bardzo zadowolony i przez cały czas uśmiech nie schodził mu z twarzy. 
-Rose to jak z tymi zakupami? Może wyskoczymy w sobotę? - zapytała nagle Stella.
-Okej. Tak o 15? - poprawiłam torbę na ramieniu i złapałam Mike'a za rączkę. 
-Jasne mi pasuje. Dobra zbieram się bo obiecałam Max'owi że dzisiaj się spotkamy. Paa.- pocałowała mnie i Mike'a w policzek i wsiadła do samochodu. Wzięłam mojego synka na rączki i weszłam z nim do mieszkania. Mały zaczął zdejmować swoją kurteczkę, ale bardzo opornie mu to szło więc musiałam mu pomóc. 
Przebrałam się w luźne spodnie od dresu i zwykły t-shirt, po czym zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Wzięłam na kolana Mike i nakryłam nas oboje kocem. Już po chwili leżał wtulony we mnie i oglądał bajki. 
Leżeliśmy tak już prawie 2 godziny, a małemu cały czas się nie nudziło. Gdy wybiła godzina 18, wyłączyłam telewizor i pogoniłam go do kąpieli. Nalałam mu do wanienki ciepłej wody, wlałam ulubiony płyn do kąpieli i wrzuciłam zabawki. Mike szybko rozebrał się ze swoich ubranek i już po chwili pluskał się w wodzie. Pokręciłam głową z rozbawieniem, gdy nagle usłyszałam głośne westchnienie. W progu stał Nate, z dłońmi w kieszeniach i spuszczoną głową. W tym momencie spojrzał na mnie, a mi momentalnie zrobiło się głupio przypominając sobie wczorajszy "incydent".
-Cześć. Drzwi były otwarte, pukałem ale chyba nie słyszałaś. - powiedział, po czym spuścił wzrok.
-Heej. Jasne, nic się nie stało. - pośpiesznie odpowiedziałam.
-Chciałem cię przeprosić. Wyszedłem na kompletnego kretyna. Obiecuje że to się nigdy więcej nie powtórzy. Zapomnij o tym co ci powiedziałem, chce żebyśmy nadal się przyjaźnili. - podrapał się po głowie i spojrzał na mnie niepewnie. 
-Nate to co mi wczoraj powiedziałeś bardzo mnie przestraszyło. Ja też przepraszam za moje zachowanie, jesteś dla mnie taki kochany i uwielbiam cię ale jak brata. - przytuliłam go i uśmiechnęłam się.
-Okej. Między nami już wszystko dobrze? Przyjaciele? - uśmiechnął się i dał mi kuksańca. 
-Tak, przyjaciele. - oderwałam się od chłopaka.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam ciężko i wyszłam z łazienki udając się w kierunku przedpokoju. Mamy dziś jakiś dzień odwiedzin Rose czy co? Nie patrząc nawet kto to, ze znudzeniem otworzyłam drzwi, czego od razu pożałowałam. Nogi się pode mną ugięły, a ja nie potrafiłam wydusić z siebie nawet jednego słowa. Błagam, powiedzcie, że to tylko sen.

*Oczami Justina*
Siedziałem na ławce czekając na Jasmine, która swoją drogą powinna być tu już dziesięć minut temu. Coraz bardziej zniecierpliwiony, uderzałem podeszwą buta o chodnik, rozglądając się dookoła. W pewnym momencie zobaczyłem nieopodal dwie laski z małym dzieckiem. Byłem prawie pewien że jedną z nich skądś znam. Wytężyłem wzrok wpatrując się w jej twarz.
-O kurwa... - wyszeptałem sam do siebie, zapominając że jestem w miejscu publicznym i ludzie mogą wziąć mnie za idiotę. To co w tym momencie poczułem było nie do opisania. To jakiś żart? Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, wspomnienia sprzed kilku lat uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Siedziałem jak osłupiały a w mojej głowie panował istny mętlik, wpatrywałem się w szatynkę dopóki cała ich trójka zniknęła nagle za drzwiami jakiejś małej restauracji. 

W tym momencie poczułem jak ktoś siada obok mnie rzucając mi się na szyję.
-Hej Justin! - usłyszałem przy uchu piskliwy głos Jasmine a po chwili jej usta przysysające się do moich. Miałem ochotę kazać jej spierdalać ale musiałem rozegrać to rozsądnie, nie miałem zamiaru stracić zabawki do pieprzenia.
-Cześć kocie. - uśmiechnąłem się starając się brzmieć naturalnie, choć byłem cholernie rozkojarzony. Czułem się jak w jakimś chorym filmie.
-Idziemy do mnie? - zagadnęła chcąc usiąść mi na kolanach jednak powstrzymałem ją, sam wstając z ławki.
-Um nie, nie dzisiaj. Nie mogę, mam coś do załatwienia. - wydukałem. -Sorry, spotkamy się jutro. Do zobaczenia. - pocałowałem ją krótko chcąc jak najszybciej ją zbyć.
-Ale Justin. - wydęła swoje wargi na co zacisnąłem zęby.
-Powiedziałem że nie mam czasu, do jutra. - syknąłem, na co dziewczyna prychnęła i tak po prostu odeszła. Akurat jej humory miałem teraz w dupie, miałem inne sprawy na głowie w której akurat teraz panował istny chaos. Spojrzałem w stronę restauracji, przeczesując włosy i pociągając za ich końce.

Po około godzinie cała trójka wyszła z restauracji i zaczęła iść w stronę osiedli mieszkaniowych. Sam nie wiem co mnie podkusiło żeby za nimi iść. Cały czas trzymałem bezpieczną odległość, aby mnie nie zobaczyli. Nagle zatrzymali się przy samochodzie, czerwonowłosa pożegnała się i odjechała, a jej towarzyszka wraz z dzieckiem weszła do domu. Nie czekając długo, wróciłem po swój samochód, który zostawiłem parę ulic wcześniej i podjechałem nim pod dom dziewczyny. Zaparkowałem na poboczu, zgasiłem silnik i oparłem swoją głowę o kierownicę. To nie może być prawda do cholery. Przecież to był tylko jeden raz, tak dla zabawy dla śmiechu. Jak ta gówniara mogła zajść w jebaną ciążę? Nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem po cholerę w ogóle tu przyjeżdżałem. Przez jakiś czas po prostu siedziałem w samochodzie i obserwowałem jej dom. Wziąłem głęboki oddech, zastanawiając się czy dobrze robię. Wysiadłem z auta zatrzaskując za sobą drzwi i schowałem dłonie do kieszeni. Powinienem teraz stąd odjechać i zachowywać się jakby nic się nie stało, ale nie potrafię. Wszystko wróciło, a myśl że to może być mój dzieciak nie dawała mi spokoju. Pośpiesznie wszedłem na klatkę schodową i zacząłem szukać jej mieszkania, które jak się okazało było pod numerem 6, czego dowiedziałem się od starszej pani. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Nie musiałem długo czekać, ponieważ już po chwili pojawiła się w nim niska brunetka. Gdy mnie zobaczyła wyraz jej twarzy diametralnie się zmienił, powiedziałbym nawet że zrobiła się blada i wydawało mi się że zaraz zemdleje. 
Kurwa Justin jesteś pojebany. Dziwisz jej się nie każdego dnia w jej mieszkaniu pojawia się chłopak, który ją wykorzystał. - mówiła moja podświadomość.
Dziewczyna gwałtownie chciała zamknąć drzwi, lecz byłem dużo szybszy i nie pozwoliłem jej na to. 
-Chce tylko z tobą porozmawiać. Obiecuje, że nic ci nie zrobię. - szepnąłem i spojrzałem się na nią.
-Nie. Idź stąd. Błagam. - z każdym słowem jej głos załamywał się coraz bardziej, a w oczach zbierały się łzy. 
-Daj mi tylko 5 minut. - odparłem i podrapałem się po głowie. - To mój syn prawda? - zapytałem i czekałem na odpowiedź.
-Nie, on jest tylko i wyłącznie mój. A teraz już stąd idź. - szepnęła i spuściła wzrok. 
-Chce go zobaczyć. Mam chyba do tego prawo, skoro jestem jego ojcem. - pewny siebie zacząłem wchodzić do jej mieszkania. Wystraszona dziewczyna odskoczyła od drzwi, dzięki czemu bez problemu mogłem wejść do pomieszczenia. - Gdzie on jest? - przeczesałem włosy do tyłu. Cisza. Nie odpowiedziała mi, co mnie zdenerwowało. Westchnąłem i usłyszałem z pokoju naprzeciw mnie śmiech. Od razu zacząłem iść w tamtym kierunku. Po otworzeniu drzwi zobaczyłem tego malucha, śliczne brązowe oczka, małe usta, dołeczki w policzkach i ten wspaniały dźwięk jego śmiechu. Mimowolnie uśmiechnąłem się na ten widok. Dopiero teraz zauważyłem że po lewej stronie stoi jakiś chłopak. W tym momencie maluch spojrzał na mnie a ja poczułem coś czego nawet nie jestem w stanie opisać. Posłałem mu delikatny uśmiech kompletnie nie wiedząc jak się zachować. Nie miałem wątpliwości, że to mój syn. Wygląda identycznie jak ja, gdy byłem mały. Kurwa ja jestem ojcem, rozumiecie? Poczułem nagle jak ktoś łapie mnie za rękaw bluzy. Odwróciłem głowę i ujrzałem brunetkę, starającą się nieudolnie wyprowadzić mnie z pokoju.
-Wyjdź stąd, daj nam spokój. - załkała.
-Kto to jest? - tym razem usłyszałem męski głos, a chłopak, który jeszcze przed chwilą bawił się z chłopcem, stał już obok nas.
-Nie twój interes. - splunąłem, patrząc jak malec podchodzi do brunetki i przytula się do jej nogi.
-Cześć mały. - posłałem mu ciepły uśmiech.
-Rose, o co tu chodzi? Kim on jest? - brunet ponownie interweniował. A więc miała na imię Rose... Ładnie.
-Powiedziałem już żebyś się do cholery nie interesował, to sprawa między mną a nią. - warknąłem.
-Jak dobrze widzę, ona nie ma ochoty na rozmowę z tobą więc lepiej stąd wypieprzaj. - syknął podchodząc do mnie.

-Nie mów mi kurwa co mam robić! - wrzasnąłem i odepchnąłem go z całych sił przez co uderzył w ścianę. Nie pozostając mi dłużny szybkim krokiem podszedł do mnie i uderzył w twarz z pięści. Momentalnie się we mnie zagotowało i zacząłem mu oddawać ze zdwojoną siłą. Rose cały czas krzyczała, a mały zaczął płakać. Jednak my nie przestawaliśmy, okładaliśmy się na przemian pięściami i nie mieliśmy zamiaru się poddawać. Nagle z całej siły uderzyłem chłopaka w prawy policzek, przez co upadł na podłogę. Rose gwałtownie do niego podbiegła i zaczęła pomagać wstać. Miał rozciętą wargę i brew, a pod okiem zaczął pojawiać się sporych rozmiarów siniak. Należało mu się, nie musiał się wtrącać w nieswoje sprawy. Odkręciłem się i zobaczyłem, że chłopiec stoi wystraszony za drzwiami, otulony jedynie ręcznikiem, a z jego oczu ciekną łzy. Otarłem wierzchem dłoni krew z mojej dolnej wargi po czym przejechałem po niej językiem. Ignorując Rose i tego skurwiela, podszedłem do malca kucając przed nim.
-Cześć mały, nie bój się mnie, nic ci nie zrobię. - uśmiechnąłem się wyciągając rękę w jego stronę ale on nie zareagował. -Jestem Justin, a ty jak masz na imię? - nieudolnie starałem się go choć w małym stopniu do siebie przekonać. Nie chciałem żeby się mnie bał.
-M-Mike. - szepnął i spojrzał się na mnie. Nie mogłem oderwać od niego oczu, byliśmy do siebie tak cholernie podobni. 
-W tej chwili stąd wyjdź, ale już. Co ty sobie wyobrażasz? Wpadasz do mojego domu, zaraz po tym bijesz Nate'a , a teraz rozmawiasz z moim synem jak gdyby nigdy nic! Wynoś się! - z zamyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny. - Obiecuję, że jeśli w tym momencie nie opuścisz mieszkania to zadzwonię na policję. - dodała już głośniej podchodząc do chłopca i biorąc go na ręce, tym samym zabierając go z dala ode mnie.
-W porządku, ale wiedz że to jeszcze nie koniec. Nie pozwolę, żebyś odizolowała mnie od własnego syna. - mruknąłem po czym wyszedłem z domu.
_______________________________________________________________
Heejka <3 Jak widać wreszcie pojawił się Justin i akcja zaczyna się rozkręcać. Mamy nadzieję, że Wam się podoba! <33 xoxo

PYTANIA - KLIK
INFORMOWANI - KLIK


14 komentarzy:

  1. na to czekałam asdfghjkl
    daj szybko następny bo nie wytrzymam *,*

    @dzastin_biber

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku, ale się dzieje, dawajcie następny bo akcja się rozkręca, a ja nie mogę się doczekać xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. my feelings ewjkfhekuwfjhukewHJFKWEJFIRJIEFJIWE KOCHAM TO KUHJEWKUHJEWFEWILFJEKWUFHEKUWJFHKEHJFKEUWF

    OdpowiedzUsuń
  4. jezu, to jest boskie kjdsfdfjjrflijgfjrielfged

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział? Świetny, cudowny, wspaniały <3 kocham to xoxox
    @mrraau

    OdpowiedzUsuń
  6. jehgfhjwieufgrheoeiughoiuheifugrhejwifuhrjiwufhreif kocham to<3

    OdpowiedzUsuń
  7. O cholera !!!
    Byłam pewna,że oleje swojego syna,a tu proszę...
    Stara się z nim...zaprzyjaźnić...
    Rozdział wspaniały !!!!!
    Czekam na kolejny ;-*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak myślałam, że Justin będzie chciał mieć kontakt z Mike'iem. Może nawet będzie próbował odebrać go Rose? o.o
    Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i normalnie jestem zachwycona. Naprawdę ciekawa fabuła, chociaż scena gwałtu nieco wprawiła mnie w szok. Ale w końcu to scena gwałtu, nie?

    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny blog, czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę cudowny rozdział i w ogóle cudowne opowiadanie.
    Zaczęłam je dzisiaj czytać i od razu mi się spodobało.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham to o Boosz dajcie mi już nowy <3 zostaje tu już ;))

    OdpowiedzUsuń