Obudził mnie dotyk dłoni zjeżdżającej ku mojemu przyrodzeniu. Mimowolnie na moją twarz wkradł się uśmiech. Otworzyłem oczy i zobaczyłem zadowoloną blondynkę, która zmysłowo przygryzała wargę. Gdy "dojechała" ręką do mojego penisa, złapała go i zaczęła wykonywać wolne ruchy w górę i w dół. Przyssała się do mojej szyi, pozostawiając na niej ślady. Z podniecenia wypuściłem z ust powietrze i złapałem ją za włosy.
-Kotku .... nie przestawaj. - sapnąłem i odchyliłem głowę w tył. - Weź go do buzi. - dodałem, a dziewczyna od razu wykonała moje polecenie. Już po chwili poczułem jak jej usta zaciskają się na moim członku, a ona patrzy się na mnie z pożądaniem w oczach. Spojrzałem się w bok, gdzie leżała sterta ubrań, przeniosłem wzrok wyżej i zobaczyłem zegarek. O cholera! Za pół godziny mam spotkać się z Rose i Mike'm. Gwałtownie odepchnąłem od siebie Jasmine i poderwałem się z łóżka.
-Co się dzieje? - zapytała rozkojarzona.
-Umówiłem się. - odparłem i udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się.
-Ale jak to się umówiłeś? To spotkanie jest tak cholernie ważne, że nie dałeś mi dokończyć, tylko wyskoczyłeś z łóżka, jakbym co najmniej ugryzła cię w penisa?! - wykrzyknęła i tupnęła nogą, zachowując się jak małe dziecko.
-Tak to jest bardzo ważne! Uspokój się i przestań dramatyzować! - wziąłem z szafki telefon i zobaczyłem godzinę.
-Od kilku dni zachowujesz się jakoś dziwnie. Co się dzieje Justin? - poprawiła swoje blond włosy i spojrzała się na mnie. Wywróciłem oczami zirytowany jej ciągłymi pytaniami.
-Nic się nie dzieje, to ty przesadzasz. Ubierz się, idź na zakupy, czy coś.... - mruknąłem. - Lecę słońce,pa. - puściłem jej oczko, po czym nie czekając na jej odpowiedź, zabrałem z szafki swojego i Phone'a i czym prędzej opuściłem sypialnię. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę placu zabaw, zerkając na godzinę. Miałem nadzieję, że już będą tam czekać. Po pięciu minutach drogi ujrzałem w oddali Rose huśtającą Mike'a na jednej z kolorowych bujaczek. Byłem wkurwiony na samego siebie za to, że nie dotarłem na czas.
-Cześć wam. - uśmiechnąłem się lekko.
-Cześć. - odpowiedziała dziewczyna nawet na mnie nie patrząc. Mike spojrzał się na mnie niepewnie i zapewne wciąż pamiętał wydarzenie sprzed kilku dni.
-Może chcesz iść na zjeżdżalnie? - zwróciłem się do malca i uśmiechnąłem, on jedynie kiwnął główką i zaczęliśmy iść w tamtym kierunku.
-Od kilku dni zachowujesz się jakoś dziwnie. Co się dzieje Justin? - poprawiła swoje blond włosy i spojrzała się na mnie. Wywróciłem oczami zirytowany jej ciągłymi pytaniami.
-Nic się nie dzieje, to ty przesadzasz. Ubierz się, idź na zakupy, czy coś.... - mruknąłem. - Lecę słońce,pa. - puściłem jej oczko, po czym nie czekając na jej odpowiedź, zabrałem z szafki swojego i Phone'a i czym prędzej opuściłem sypialnię. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę placu zabaw, zerkając na godzinę. Miałem nadzieję, że już będą tam czekać. Po pięciu minutach drogi ujrzałem w oddali Rose huśtającą Mike'a na jednej z kolorowych bujaczek. Byłem wkurwiony na samego siebie za to, że nie dotarłem na czas.
-Cześć wam. - uśmiechnąłem się lekko.
-Cześć. - odpowiedziała dziewczyna nawet na mnie nie patrząc. Mike spojrzał się na mnie niepewnie i zapewne wciąż pamiętał wydarzenie sprzed kilku dni.
-Może chcesz iść na zjeżdżalnie? - zwróciłem się do malca i uśmiechnąłem, on jedynie kiwnął główką i zaczęliśmy iść w tamtym kierunku.
***
Po około dwóch godzinach zabawy, Mike był wobec mnie coraz bardziej śmielszy, co bardzo mnie cieszyło.
-Może pójdziemy na plażę? To kawałek drogi stąd..... trzeba korzystać z pogody, bo nie długo zrobi się zimno. - odparłem i poczułem jak Mike łapie mnie za rękę. Niepewny i zaskoczony spojrzałem się na niego.
-Cieba cimać się za lonczke, bo jeździom siamochody. - oblizał usteczka i wzmocnił uścisk.
-No dobrze to chodźmy. - dodała dziewczyna i zaczęliśmy iść w stronę plaży. Będąc już na miejscu mały podbiegał do wody i nagle uciekał przed falami. Razem z Rose szliśmy brzegiem, obserwując radosnego Mike'a. Nagle chłopiec zatrzymał się i zaczął iść w naszą stronę.
-Kupicie mi hot-dog'a? - zapytał będąc już obok nas.
-Okej, to wy tu zostańcie,a ja pójdę. - kupiłem trzy hot-dogi i wróciłem do nich. Usiedliśmy całą trójką na piasku i zaczęliśmy jeść. Mike ubrudził się trochę, więc wziąłem chusteczkę i wytarłem mu buziaka. Rose chyba po raz pierwszy, spojrzała się na mnie i delikatnie uśmiechnęła.
-A ty masz sinka albo ciulećkę? - zaskoczył mnie nagle chłopiec.
-Mam synka. - uśmiechnąłem się i przeczesałem jego włoski.
-Musiś go wziąć to siem pobawimy. Jak on ma na imię? - dopytywał ciekawy.
-Mike. - odpowiedziałem po chwili milczenia, a Rose spojrzała się na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Wyglądała na przerażoną. Zapewne nie sądziła, że to powiem. Mały spojrzał najpierw na mnie,a potem na dziewczynę z podekscytowaną miną.
-Ma na imię tak siamo jak ja?! - wykrzyknął uradowany. - Siupel! - zaklaskał w swoje małe rączki, a ja posłałem szatynce niepewne spojrzenie. Ta jednak odwróciła głowę wpatrując się w horyzont i przygryzając nerwowo wargę. - Wieś ja nie mam tatusia. - Mike pokręcił główką nabierając na dłoń trochę piasku i wypuszczając go spomiędzy palców. Przełknąłem ślinę, nie wiedząc co powiedzieć, poczułem nieprzyjemny ucisk w brzuchu, a moje serce przyśpieszyło.
-Powinniśmy się już zbierać, robi się chłodno. - powiedziała Rose, wstając i otrzepując się z piasku.
-Mi jest ciepło. - Mike skrzywił rączki na piersi.
-Nie skarbie, wracamy do domu, mama musi się pouczyć. - dodała nieco ostrzej, pomagając chłopcu wstać. Patrzyłem na nich, nie odzywając się ani słowem. Po chwili również podniosłem się, otrzepując spodnie.
-Dziękujemy za mile spędzony dzień. - Rose uśmiechnęła się, ale miałem wrażenie, że zrobiła to z przymusu.
-Nie ma sprawy. - przeczesałem dłonią włosy. Już mieli odchodzić, gdy nagle Mike z powrotem odwrócił się w moją stronę.
-Powiedź swojemu sinkowi, zie ma siupel tatę i zie kupuje pyśne hot-dogi! - uśmiechnął się i pomachał mi na pożegnanie.
Odprowadziłem ich wzrokiem, po czym sam wróciłem do swojego mieszkania. Od razu po przekroczeniu progu zostałem przywitany krzykiem Jasmine.
-Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Wychodzisz z domu na prawie 3 godziny, praktycznie nic mi nie mówiąc. - zaczęła przedstawienie.
-Co sobie wyobrażam? Ciebie nagą, leżącą pode mną i krzyczącą głośno moje imię. - odparłem i posłałem jej zalotne spojrzenie. -Więc skończ już pierdolić i chodź do mnie.- dodałem przyciągnąłem do siebie dziewczynę, wbijając się w jej usta. Swoje dłonie przeniosłem na jej tyłek i ścisnąłem go, dzięki czemu Jasmine wydała jęk prosto w moje usta. Podniosłem ją, a ona oplotła mnie nogami wokół bioder. Podszedłem do kanapy i gwałtownie rzuciłem na nią blondynkę, patrząc na nią z pożądaniem w oczach. Zdjąłem swoją skórzaną kurtkę, a zaraz po niej pozbyłem się koszulki, odrzucając ją gdzieś w bok. Wszedłem na kanapę i klęknąłem między jej nogami, dociskając jej nadgarstki do podłokietnika tuż nas jej głową. Plecy dziewczyny wygięły się w łuk, gdy przycisnąłem wargi do czułego miejsca na jej szyi. Znałem jej ciało jak własną kieszeń, doskonale wiedziałem co zrobić żeby oszalała z rozkoszy. Ssałem jej miękką skórę, co jakiś czas dołączając do tego język i zęby. Miałem w dupie to, że malinka, którą dzisiaj jej zrobię, będzie wyglądała jutro jak siniak. Szczerzę mówiąc w tym momencie myślałem tylko o tym, żeby ją zerżnąć.
-Oh...Jezu. - wyjęczała Jasmine wbijając paznokcie w moje dłonie.
-Justin jestem. - mruknąłem przykładając kolano do jej krocza.
-Mhmm.... - zamruczała przymykając oczy.
-Widzisz, niepotrzebnie byłaś taka zdenerwowana. - szepnąłem, kładąc rękę na jej biodrze.
-Wiem, po prostu ostatnimi czasy zachowujesz się jakoś...
-Shh, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - zamknąłem jej usta namiętnym pocałunkiem, rozpinając rozporek przy jej spodniach.
-Powiedz, że mnie pragniesz. - przygryzłem płatek jej ucha, wsuwając palce pod jej jeansy. Dziewczyna nie odezwała się ani słowem, jedynie jęknęła i uniosła lekko biodra. -Powiedz to. - warknąłem jej w twarz.
-Kurwa, Justin pragnę cię. - podniosła głos wplatając palce w moje włosy i oddychając ciężko. Uśmiechnąłem się z wyższością, zrywając z niej najpierw spodnie, a potem bluzkę. Już po chwili komplet jej koronkowej bielizny również leżał na podłodze, a ja wpatrywałem się w jej nagie ciało swoim spragnionym wzrokiem.
-Oh...Jezu. - wyjęczała Jasmine wbijając paznokcie w moje dłonie.
-Justin jestem. - mruknąłem przykładając kolano do jej krocza.
-Mhmm.... - zamruczała przymykając oczy.
-Widzisz, niepotrzebnie byłaś taka zdenerwowana. - szepnąłem, kładąc rękę na jej biodrze.
-Wiem, po prostu ostatnimi czasy zachowujesz się jakoś...
-Shh, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - zamknąłem jej usta namiętnym pocałunkiem, rozpinając rozporek przy jej spodniach.
-Powiedz, że mnie pragniesz. - przygryzłem płatek jej ucha, wsuwając palce pod jej jeansy. Dziewczyna nie odezwała się ani słowem, jedynie jęknęła i uniosła lekko biodra. -Powiedz to. - warknąłem jej w twarz.
-Kurwa, Justin pragnę cię. - podniosła głos wplatając palce w moje włosy i oddychając ciężko. Uśmiechnąłem się z wyższością, zrywając z niej najpierw spodnie, a potem bluzkę. Już po chwili komplet jej koronkowej bielizny również leżał na podłodze, a ja wpatrywałem się w jej nagie ciało swoim spragnionym wzrokiem.
*Oczami Rose*
Po pożegnaniu się z Justinem na plaży, ruszyłam z Mike'm do domu. Po drodze weszliśmy jeszcze do sklepu, bo musiałam kupić parę produktów spożywczych. Po około 5 minutach drogi dotarliśmy do mieszkania. Będąc już na klatce schodowej, zaczęłam szukać kluczy. Nawet nie zorientowałam się kiedy z mieszkania obok wyszedł Nate, ubrany w luźne dresy i bluzkę. Pomógł mi z zakupami, a ja w tym czasie otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.
-Widziałem was dzisiaj na placu zabaw, chciałem podejść, ale pojawił się ten chłopak i zrezygnowałem. - odparł stawiając zakupy na blacie kuchennym.
-Cóż, dobrze że zrezygnowałeś bo chyba nie chcielibyśmy kolejnego incydentu między wami. - obróciłam wszystko w żart, uśmiechając się. Mike pobiegł do salonu zapewne na swoją ulubioną bajkę która zaraz miała się zacząć. Nate oparł się o stół, przyglądając mi się, natomiast ja zaczęłam wkładać produkty do lodówki.
-Rose nie powinnaś się z nim spotykać. Nie powinnaś w ogóle się z nim zadawać. - wypalił nagle. Spojrzałam na niego spod uniesionych brwi.
-Przepraszam Nate, ale nie będziesz mówił mi z kim mam się spotykać, a z kim nie. To moja sprawa. - oblizałam usta, nie będąc pewna do czego on zmierza.
-Wiem, ale sama widziałaś jak niebezpieczny on potrafi być. Z tym kolesiem jest coś nie tak. - pokręcił głową. -W dodatku mieszasz w to wszystko Mike'a... Pomyśl trochę. - westchnął.
-Nie rozumiesz Nate. Justin to ojciec Mike'a, nie mogę mu zabronić spotykać się z własnym synem. - odparłam.
-Jak to jego ojciec? - zapytał zszokowany.
-Usiądź. - powiedziałam i wskazałam ruchem dłoni na krzesło. - Trzy lata temu Justin i ja, no wiesz. Tylko że z tą różnicą, że on tego chciał, a ja nie. Przez cały czas nie wiedział o tym że zaszłam w ciążę i tak miało zostać. Ale sama nie wiem jakim sposobem, dowiedział się o Mike'u i kilka dni temu przyszedł do mnie z resztą jak sam wiesz. Myślisz, że chce żeby moje maleństwo miało z nim kontakt?! Gdybym mogła to spakowałabym nas i od razu wyjechała. Ale nie mogę, możesz mi nie wierzyć, ale ..... byliśmy dzisiaj na placu zabaw a potem na plaży i gdy tak na nich patrzyłam ..... o Boże oni są jak dwie krople wody i wierz mi, że ja też nie mogłam w to uwierzyć, ale wydaje mi się że Justinowi na nim zależy. - powiedziałam i przeczesałam włosy dłonią, spuszczając wzrok.
Przez cały czas Nate wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczami jakby nie mógł uwierzyć w to co słyszy.
-Chcesz powiedzieć że on cię ... - wrzasnął lecz od razu mu przerwałam.
-Ciszej, Mike jest w salonie. - warknęłam uciszając go. - I przestań, nie mam ochoty do tego wracać. - odwróciłam wzrok wlepiając go w okno.
-Przepraszam Nate, ale nie będziesz mówił mi z kim mam się spotykać, a z kim nie. To moja sprawa. - oblizałam usta, nie będąc pewna do czego on zmierza.
-Wiem, ale sama widziałaś jak niebezpieczny on potrafi być. Z tym kolesiem jest coś nie tak. - pokręcił głową. -W dodatku mieszasz w to wszystko Mike'a... Pomyśl trochę. - westchnął.
-Nie rozumiesz Nate. Justin to ojciec Mike'a, nie mogę mu zabronić spotykać się z własnym synem. - odparłam.
-Jak to jego ojciec? - zapytał zszokowany.
-Usiądź. - powiedziałam i wskazałam ruchem dłoni na krzesło. - Trzy lata temu Justin i ja, no wiesz. Tylko że z tą różnicą, że on tego chciał, a ja nie. Przez cały czas nie wiedział o tym że zaszłam w ciążę i tak miało zostać. Ale sama nie wiem jakim sposobem, dowiedział się o Mike'u i kilka dni temu przyszedł do mnie z resztą jak sam wiesz. Myślisz, że chce żeby moje maleństwo miało z nim kontakt?! Gdybym mogła to spakowałabym nas i od razu wyjechała. Ale nie mogę, możesz mi nie wierzyć, ale ..... byliśmy dzisiaj na placu zabaw a potem na plaży i gdy tak na nich patrzyłam ..... o Boże oni są jak dwie krople wody i wierz mi, że ja też nie mogłam w to uwierzyć, ale wydaje mi się że Justinowi na nim zależy. - powiedziałam i przeczesałam włosy dłonią, spuszczając wzrok.
Przez cały czas Nate wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczami jakby nie mógł uwierzyć w to co słyszy.
-Chcesz powiedzieć że on cię ... - wrzasnął lecz od razu mu przerwałam.
-Ciszej, Mike jest w salonie. - warknęłam uciszając go. - I przestań, nie mam ochoty do tego wracać. - odwróciłam wzrok wlepiając go w okno.
-Rose czy ty się słyszysz? On cię zgwałcił, a ty tak po prostu chcesz o tym zapomnieć, w dodatku pozwalasz mu spotykać się z Mike'm? - dodał już spokojniej.
-Wiesz Nate, wydaje mi się że za bardzo wtrącasz się w moje sprawy. To moje życie i to ja o nim decyduję. - spojrzałam mu w oczy. - Skończmy proszę już tą rozmowę, nie chcę się z tobą znowu kłócić. - dodałam i dokończyłam rozkładanie żywności.
-Okej rób jak chcesz. - mruknął i zaczął zbierać się do wyjścia.
-Nie bądź na mnie zły. - uśmiechnęłam się, a chłopak to odwzajemnił i zniknął za drzwiami.
-No dobra Mike, zostaliśmy sami. Może się w coś pobawimy? - zapytałam i wyciągnęłam kolorowe klocki z pudełka. Mały radośnie do mnie podbiegł, usiedliśmy razem na dywanie i zaczęliśmy zabawę.
-Mamusiu ziobać jaka duzia wiezia. - wykrzyknął uradowany.
-Jest prawie taka duża jak ty. - odpowiedziałam i przytuliłam synka.
-Mamo ziadźwoniś do Juśtina, chcem się z nim pobawić. - wdrapał się na moje kolana.
-Kochanie myślę, że Justin jest teraz zajęty. Z resztą widziałeś się z nim już dzisiaj. Zadzwonimy do niego jutro, dobrze? - spojrzałam się na niego.Mały naburmuszył się trochę, ale pokiwał główką, biorąc dwa kolorowe klocki i uderzając nimi o siebie.
-Wiesz Nate, wydaje mi się że za bardzo wtrącasz się w moje sprawy. To moje życie i to ja o nim decyduję. - spojrzałam mu w oczy. - Skończmy proszę już tą rozmowę, nie chcę się z tobą znowu kłócić. - dodałam i dokończyłam rozkładanie żywności.
-Okej rób jak chcesz. - mruknął i zaczął zbierać się do wyjścia.
-Nie bądź na mnie zły. - uśmiechnęłam się, a chłopak to odwzajemnił i zniknął za drzwiami.
-No dobra Mike, zostaliśmy sami. Może się w coś pobawimy? - zapytałam i wyciągnęłam kolorowe klocki z pudełka. Mały radośnie do mnie podbiegł, usiedliśmy razem na dywanie i zaczęliśmy zabawę.
-Mamusiu ziobać jaka duzia wiezia. - wykrzyknął uradowany.
-Jest prawie taka duża jak ty. - odpowiedziałam i przytuliłam synka.
-Mamo ziadźwoniś do Juśtina, chcem się z nim pobawić. - wdrapał się na moje kolana.
-Kochanie myślę, że Justin jest teraz zajęty. Z resztą widziałeś się z nim już dzisiaj. Zadzwonimy do niego jutro, dobrze? - spojrzałam się na niego.Mały naburmuszył się trochę, ale pokiwał główką, biorąc dwa kolorowe klocki i uderzając nimi o siebie.
-A powieś mu zieby wziął zie siobą śwojego sinka? - spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczkami.Poczułam ukłucie w brzuchu ale starałam się uśmiechnąć.
-Powiem. - przeczesałam jego jasne włoski. Zastanawiałam się jak Mike zareaguje na wieść, że to właśnie on sam jest jego synem.
_______________________________________________________________
-Powiem. - przeczesałam jego jasne włoski. Zastanawiałam się jak Mike zareaguje na wieść, że to właśnie on sam jest jego synem.
_______________________________________________________________
PYTANIA - KLIK
INFORMOWANI - KLIK
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
awwww. Justin i Mike ♥
OdpowiedzUsuńpisz dalej, jest świetne :D
Super.. Tak świetnie wam to wychodzi, czekam na to kiedy Rose wreszcie 'zaufa' Justinowi ;)
OdpowiedzUsuńMike jest taki uroczy awww... :) Uwielbiam blogi w których występują dzieci xD Justin to skończony kutas, ale to chyba jasne... Strasznie jestem ciekawa co zrobi ta laska Biebera kiedy dowie się o dziecku, może być gorąco... XD
OdpowiedzUsuńJejciu , niech powie już ze to jego tata no :c <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńPiękny, ale bd lepiej jeśli bd coś między Juju i Rose <3
OdpowiedzUsuńFajne, czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńBoniu jak ja to kochammmm <33333333333 czekam na następny <3333 *.*
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńO jejuniu !!!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ! Widać,że Justinowi zależy na Mike'u.A jak mały dopytywał się o synka Justina-to było takie słodkie ! Jestem trasznie ciekawa,kiedy Mike dowie się,że Justin to jego tatuś ;-*
A co do Justina,nie zmienił się...-wiadomo,co mam na myśli xD
z niecierpliwością czekam na następny !
Zajebiście piszecie !!! Kocham Wasze opowiadanie !
the-other-side-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
Znalazłam dzisiaj Twiojego bloga i straaaaasznie mi się spodobał ! <3 zanim się obejrzałam a doszłam już do 6 rozdziału ! <3 świetnie piszesz i czekam na next. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział laski ;D jestem z was dumna ;D <3 nie mogę doczekać się następnego xoxo @mrraau
OdpowiedzUsuń