piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 7.

Po telefonie od mojej mamy przebrałam siebie i Mike'a po czym ruszyliśmy w stronę jej domu. Jak na zbliżającą się zimę było całkiem ciepło więc postanowiliśmy przejść się na pieszo. Mały był niesamowicie podekscytowany tym, że zobaczy babcię i dziadka, uwielbiał bawić się z moim tatą. Cieszyłam się że moi rodzice mają z nim takie dobre kontakty, zawsze mogłam na nich polegać. Po dwudziestominutowym spacerku doszliśmy do celu. Po drodze Mike uzbierał bukiet z różnokolorowych liści, chcąc podarować go babci. Weszliśmy do domu, po czym rozpięłam chłopcu kurtkę i zdjęłam mu czapkę.
-Jeśteśmy. - krzyknął i już po chwili z salonu wyszedł mój tata, a tuż za nim mama. Uśmiechnęłam się przytulając ich na powitanie.
-Cieść. - odparł uradowany malec i pocałował babcię w policzek. - Dziadek pójdziemy laziem do Lex'a. - dodał i złapał go za rękę, a już po chwili zniknęli z naszego pola widzenia. 
-Jak tam mamo? - zapytałam, będąc już w kuchni z moją rodzicielką. 
-Dobrze, a jak ma być? Tak rzadko do nas wpadacie, a dobrze wiesz że Mike uwielbia u nas przebywać Rose. - powiedziała i zaczęła rozkładać talerze na stole. 
-Wiem mamo, ale nie chce ci się narzucać. - odpowiedziałam i przeczesałam włosy dłonią. -Myślałam ostatnio o jakiejś pracy, no bo wiesz mój synek robi się coraz większy, co świadczy o tym że coraz więcej potrzebuje. Wiesz o co mi chodzi? - zapytałam i przemieszałam sałatkę.
-Kochanie przecież wiesz, że ja i tata nie przestaniemy ci pomagać finansowo. I zawsze możesz na nas liczyć. - pogłaskała mnie po ramieniu. 
-Tak wiem, ale nie mogę do końca życia być na waszym utrzymaniu, chce się usamodzielnić. - odparłam i spojrzałam się na mamę. 
-Już teraz jesteś bardzo samodzielna. Nie każda dziewczyna w twoim wieku ma dziecko i tak świetnie sobie z nim radzi. - przytuliła mnie. Odwzajemniłam uścisk, unosząc kąciki swoich ust ku górze.
-Staram się zajmować Mike'm jak najlepiej, ale chcę też sama pracować na nasze utrzymanie. - zaśmiałam się lekko, marszcząc czoło.
-W porządku, a gdzie chciałabyś pracować? - spytała kobieta stawiając na stole wazę z zupą, podczas gdy ja rozkładałam sztućce.
-Myślałam, żeby póki co złapać jakąś dorywczą pracę, ale nie wiem czy znajdę takową w naszym mieście.
-Poszukaj ofert w internecie czy gazetach, będzie dobrze. I pamiętaj, że w razie czego zawsze możesz przywieść do nas małego, to nie problem. - wzruszyła ramionami, wycierając dłonie w ścierkę. 
-Dzięki mamo, to dużo dla mnie znaczy. - posłałam jej wdzięczne spojrzenie. Gdy wszystko było gotowe zawołałyśmy Mike'a i mojego tatę i już po chwili wszyscy siedzieliśmy przy stole. 
-Babciu a wieś zie ośtatnio byłem z mamą i Juśtinem na placiu ziabaw, a potem na plazi. - przerwał ciszę. - I wieś zie Juśtin jeśt fajny. - dodał i zaczął dalej jeść zupę. 
Mama spojrzała się na mnie i radośnie uśmiechnęła, a tata jedynie coś mruknął i spuścił wzrok.
Po zjedzeniu obiadu, Mike zabrał dziadka do salonu, a ja zaczęłam pomagać rodzicielce w zmywaniu.
-Cieszę się, że wreszcie kogoś poznałaś, no i bardzo dobrze, że Mike też go polubił. - odparła kobieta,a ja jedynie przytaknęłam. Gdyby tak naprawdę się dowiedziała kim jest Justin, to czuje że nie byłaby taka zadowolona, ale nie chciałam tego psuć. Powiem jej i tacie kiedy przyjdzie na to odpowiednia pora. - pomyślałam i zaczęłam wycierać talerze. 
***
Po około dwóch godzinach razem z Mike'm opuściliśmy dom moich rodziców i ruszyliśmy w drogę powrotną. Zrobiło się już chłodniej, dlatego szczelniej otuliłam malca szalikiem i wzięłam go na ręce. Po dojściu do domu wygrzebałam z torby klucze, marząc teraz jedynie o tym by trochę odpocząć. Postawiłam synka na podłodze, otwierając drzwi i wchodząc do środka. 
-Jesteś zmęczony? - spytałam zdejmując mu kurteczkę. Chłopiec jedynie pokręcił przecząco główką, na co ciężko westchnęłam wiedząc że póki co mogę sobie tylko pomarzyć o jakimkolwiek odpoczynku. Odwiesiłam swój płaszcz i zdjęłam buty przytrzymując się ściany.
-Pamiętaś cio mi wciolaj obieciałaś? - Mike spojrzał na mnie wymownie, a ja zmarszczyłam brwi przypominając sobie wczorajszy dzień.
-Niee, co takiego? - spytałam, sprawdzając godzinę na telefonie.
-Mama no weś! - tupnął nóżką. - Obieciałaś zie ziadźwoniś do Juśtina! - podniósł głos, a ja spojrzałam na niego zaskoczona, wiedząc że dzisiaj mi nie odpuści. Nie miałam pojęcia co robić, było mi głupio dzwonić po Justina i tak po prostu prosić żeby przyszedł do mojego synka.
-Kochanie nie możemy tak męczyć Justina. Jest dzisiaj niedziela może spędza ją ze swoją rodziną. - ukucnęłam i zaczęłam mu tłumaczyć. 
-Mamusiu ale psiecieś mi objeciałaś. - powiedział ze łzami w oczach. - Plosie zadźwoń do niego. - dodał, będąc bliski płaczu. 
-No dobrze, niech ci będzie. - wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer. Już po kilku sygnałach chłopak odebrał.
-Halo? - odezwał się zachrypnięty głos po drugiej stronie.
-Cześć tu Rose, dzwonie bo... - zaczęłam.
-Cieść to ja Mike, psijedzieś do mnie dzisiaj? - dokończył mój synek, który wyrwał mi telefon z ręki.
-Hej Mike.... a co na to twoja mama? 
-Ona siem źgadzia. - odpowiedział dumny. -To cio psijedzieś? - dodał.
-Okej, ale będę tak za pół godzinki bo mam coś jeszcze do załatwienia. A teraz daj mi na chwilę porozmawiać z Rose. - odpowiedział, a Mike jak na zawołanie oddał mi urządzenie. 
-Mały strasznie się uparł na to, żebyś do nas wpadł, próbowałam mu tłumaczyć, że pewnie jesteś zajęty, ale to nic nie dawało. - podrapałam się po udzie i czekałam na odpowiedź.
-Okej, nic się nie stało i tak nie mam nic do roboty, więc chętnie was odwiedzę. No dobra to do potem. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
-I cio? Zgodziłaś siem? Juśtin psijedzie? - pytał chłopiec.
-Tak przyjedzie, ale musisz pozbierać swoje zabawki, bo inaczej nie uda mu się wejść do salonu. - przeczesałam jego włoski, a on od razu pobiegł sprzątać. Niem się obejrzałam na podłodze nie było już ani jednego klocka czy samochodzika, co szczerze mówiąc mnie rozbawiło, bo mały sprzątnął to wszystko w mgnieniu oka.
-Już pośpsiątałem. - oznajmił, a ja zerknęłam na zegarek.
-W porządku, w takim razie chodź zaczniemy przygotowywać kolację, a Justin lada moment powinien się pojawić. - chwyciłam go za rączkę i ruszyliśmy w stronę kuchni.
-Na co masz ochotę? - otworzyłam lodówkę i wzięłam go na ręce by zobaczył co się w niej znajduje. - Może jajecznica? 
-Niee... ja ciem spaghetti. - uśmiechnęłam się i wyjęłam potrzebne składniki. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi i razem z Mike'm poszliśmy otworzyć. 
-Hej. - powiedział Justin, będąc już w moim mieszkaniu. 
-Cieść, chodź pobawimy siem laziem. - złapał chłopaka za rękę i zaczął go ciągnąć w stronę zabawek, a ja poszłam do kuchni. Wyjęłam garnek, do którego wlałam wodę, a następnie wrzuciłam makaron. W drugim naczyniu zaczęłam robić sos z mięsem. Po około 5 minutach gotowania zmieszałam ze sobą makaron i sos, po czym zawołałam Mike'a oraz Justina. Pośpiesznie usiedli przy stole i czekali na posiłek.
-Lubiś spaghetti? Moja mama lobi pyśne. - powiedział mój podopieczny i uśmiechnął się.
-No jasne, że lubię. Zaraz się przekonamy. - odparł szatyn.
Zaśmiałam się pod nosem z tego jak podekscytowany był malec. Nałożyłam po porcji spaghetti na dwa talerze i postawiłam je na stole. Założyłam synkowi śliniaczek biorąc go na kolana.
-Ja ciem zieby Juśtin mnie nakarmił. - powiedział, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. 
-Nie wygłupiaj się i daj Justinowi spokojnie zjeść. - skarciłam go, lecz ten się od razu wtrącił.
-Nie, w porządku. - zaśmiał się zapewne nieźle rozbawiony zaistniałą sytuacją. - Chodź. - zachęcił malca wskazując na swoje kolana. Mike od razu do niego podbiegł, a iskierki szczęścia szalały w jego oczach. To było niesamowite, w końcu znał Justina tak krótko, a już tak bardzo się do niego przywiązał. Nagle malec wsadził swoją rączkę w miskę i chwycił nią makaron. 
-Chcieś tlośkę? - zapytał i przysunął kluski do twarzy Justina, który wybuchł śmiechem.
-Mike, nie można tak. Tyle razy ci mówiłam, żebyś się nie bawił jedzeniem. - odparłam i wyczyściłam jego paluszki.
Reszta kolacji minęła nam już normalnie. Mike przez cały czas siedział na kolanach u Justina i nie miał zamiaru z nich schodzić. Około godziny 19 zaczął trzeć rączkami oczka, więc postanowiłam, że najwyższy czas kłaść go spać. Poszłam z nim do łazienki, w celu umycia, a Justin w tym czasie został w salonie. 
Gdy chłopiec był już wykąpany i przebrany w piżamkę, wyszłam z nim z łazienki trzymając go na rękach. Spojrzałam na Justina który siedział na kanapie i robił coś w swoim telefonie. Postawiłam Mike'a na podłodze a ten od razu pobiegł do szatyna. Czy chciałam czy nie, musiałam przyznać, że wyglądali ze sobą słodko.
-Psiecitaś mi baję na doblanoć? - spojrzał na Justina maślanymi oczkami. Chłopak przeniósł wzrok na mnie jakby pytając czy może to zrobić. Kiwnęłam lekko głową, przeczesując palcami włosy i cicho wzdychając. 
-Okeej, to lecimy do twojego pokoju. - zaśmiał się i wstał, biegnąc z Mike'm w jego kierunku. Chłopiec kurczowo ściskał w rączkach końce jego koszuli, śmiejąc się wniebogłosy i już po chwili zniknęli za drzwiami. 


*Oczami Justina*
Gdy mały wybrał książkę, którą miałem mu przeczytać, ułożyłem go w łóżeczku i okryłem kołdrą, siadając obok. Zauważyłem, że obok jego poduszki leży miś, którego mu podarowałem. Uśmiechnąłem się lekko, gdy chłopiec chwycił go i mocno do siebie przytulił.
-No, citaj. - ponaglił mnie i ponownie potarł piąstką oczka. Zacząłem czytać, co jakiś czas zerkając na niego. Po niedługiej chwili zobaczyłem, że zasnął. Ostrożnie i cicho wstałem, odkładając książkę na półkę. Podszedłem jeszcze raz do łóżka i poprawiłem mu kołdrę, delikatnie głaskając go po główce, po czym opuściłem sypialnię. 
Wszedłem do kuchni, gdzie Rose robiła właśnie herbatę.
-Usnął. - odparłem i usiadłem przy stole.
-To dobrze, jedyne o czym teraz marzę to sen. - podała mi kubek z ciepłą cieczą. - Nie mogę uwierzyć w to, że Mike tak dobrze się z tobą dogaduje. Bardzo cię polubił. - usiadła naprzeciw mnie.
-Wiem i bardzo mnie to cieszy. Naprawdę chce, żeby dowiedział się o tym, że jestem jego ojcem. Dobrze wiem, że zachowałem się jak chuj i teraz chcę to naprawić. - odpowiedziałem biorąc łyka napoju. 
-Wiem, że chcesz dobrze, ale spróbuj postawić się w mojej sytuacji. - spojrzała w moje oczy. Jeśli mam być szczery to wcale się jej nie dziwiłem. Zgwałciłem ją, a teraz tak po prostu domagam się o prawa do naszego syna. Właśnie ... naszego syna, jak to w ogóle brzmi. Ja Justin Bieber mam dziecko.
-Okej, mam propozycję. Czy możemy zapomnieć o tym co było i zacząć wszystko od początku? - zapytałem, przeczesując włosy dłonią. Dziewczyna niepewnie odpowiedziała ciche "tak", a na mojej twarzy zagościł uśmiech. Wstałem i podszedłem do niej, wystawiając dłoń.
-Justin. - zaśmiałem się.
-Rose. - odparła i uścisnęła moją dłoń.
I właśnie takim oto sposobem zacząłem nowy rozdział w moim życiu.
_______________________________________________________________
PYTANIA - KLIK
INFORMOWANI - KLIK

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

16 komentarzy:

  1. ujhgfdvuhdcetgfhfg świetny rozdział ! <3 czekam na następny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie słodziaki misiaki ! Ale ja czekam na drame xD albo moment Justin -Rose ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to słodkie Mike no i Justin mam nadzieję że wszystko między nimi się ułoży kocham to i czekam na następny ... <333333333333

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosko :) nie mogę się doczekać nn mam nadzieje ze Justin i Rose będą razem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O słodki jezu.. to jest boskie, genialne, najlepsze, takie jbcgbdjnkjb *,*
    Nawet nie ma do czego sie przyczepić, no może z wyjątkuem tego, że Rose tak łatwo mu 'wybaczyła', tak to wszystko jest niesamowire.. Kocham To!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to opowiadanie! Rozkrecajcie wreszcie love story

    OdpowiedzUsuń
  7. hgvbsnjfh jezu czy tylko mi łzy poleciały jak to czytałam? takie to słodkie jak Justin karmił i czytał maluchowi książkę boże:((( czekam z niecierpliwością na następny i proszę rozkręć już coś z Justinem i Rose by coś jednak po między nimi zaczynało się dziać ;3. Kocham:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział !!! Wspaniale piszecie !
    O Boziu,Justin i Mike są tacy słodcy...
    To jest po prostu cudowne !!!
    the-other-side-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakochałam się *.*

    OdpowiedzUsuń