Będąc już w moim gabinecie, czekałem na kawę którą miała przynieść mi moja sekretarka. Usiadłem na czarnym, skórzanym fotelu i odpaliłem laptopa, a z teczki wyjąłem stertę kartek. Nagle usłyszałem pukanie, mruknąłem ciche "proszę", a do środka weszła 30- letnia kobieta z moją kawą.
-Panie Bieber, pański ojciec kazał mi przekazać, że tylko gdy pojawi się pan w pracy, ma się do niego pokierować. - powiedziała poważnym głosem. - A to pańska kawa. - postawiła kubek na biurku i wyszła. Zrobiłem łyka i również opuściłem pomieszczenie idąć w kierunku gabinetu mojego ojca. Bez pukania wszedłem do środka i przywitałem się z nim.
-Mamy problem i jak zwykle to ty nawaliłeś. - spojrzał na mnie chłodnym wzrokiem. To jedna z wad pracy u ojca, ale zarabiam w tej firmie tyle kasy, że jestem w stanie wysłuchać jego lamentu.
-Co zrobiłem tym razem? - zapytałem znudzony i usiadłem na sofie, będącej w pokoju.
-Miałeś napisać i wysłać raporty do Joe'go, ponieważ ludzie z Chin czekają na nie od ponad miesiąca. Prosiłem cię o to już jakiś czas temu. Ale po co?! Przez to straciliśmy ponad 100 tysięcy, a Chińczycy chcą zerwać z nami umowę. - wrzeszczał.
-Napisałem je i dałem do wysłania Amy! - odpowiedziałem tym samym tonem co on.
-W takim razie gdzie one są? Już dawno powinny były dotrzeć! - był widocznie zdenerwowany, ja zresztą też.
-Z tym pytaniem już nie do mnie, zrobiłem to co do mnie należało. - warknąłem.
Wstałem z sofy i nie czekając na jakiekolwiek słowa mojego ojca, wyszedłem z jego gabinetu. Gotowało się we mnie, przez nieuwagę tej suki, firma może mieć problemy i stracić dobrą reputację. Kierowałem się w stronę pomieszczenia, w którym pracowała, ale niespodziewanie wpadłem na nią na korytarzu, a teczka którą trzymała nieomal wypadła jej z dłoni. Wywróciłem oczami.
-Masz mi coś do powiedzenia? - spiorunowałem ją wzrokiem.
-Ja ... nie, c-co się stało? - spytała przestraszona, a ja miałem szaleńczą ochotę ją rozszarpać.
-To raczej ja powinienem spytać o to ciebie. - podniosłem głos, nie obchodziło mnie, że inni wszystko widzą i słyszą. - Gdzie są papiery, które miałaś wysłać do ambasady Chin? - niespuszczaniem z niej wzroku.
-Ja nie wiem ... chyba je wysłałam. - za jąkała się nerwowo.
-Ohh chyba je wysłałaś. - powtórzyłem po niej. - Co ma znaczyć "chyba"? To były ważne dokumenty, co ty sobie wyobrażasz? - wrzasnąłem, gestykulując rękami.
-Przepraszam, ja .... ja zapomniałam, zaraz je wyślę. - zaczęła się usprawiedliwiać, ale nie zamierzałem tego słuchać.
-W tej chwili przynieś te papiery do mojego gabinetu. - warknąłem, wskazując na nią palcem. - I możesz zacząć szukać sobie nowej pracy, bo tutaj nie masz już czego szukać. - dodałem, po czym nie czekając na żadną reakcję z jej strony odwróciłem się i poszedłem do siebie.
***
Po wyjściu z pracy, wsiadłem do swojego auta i wyjąłem z kieszeni telefon. Sam nie wiem co mnie podkusiło, żeby zadzwonić do Rose, chyba fakt że cholernie chciałem spędzić trochę czasu z Mike'm. Odebrała po niespełna trzech sygnałach.
-Słucham? - usłyszałem w słuchawce jej głos i mimowolnie uniosłem kąciki ust ku górze.
-Hej Rose, tu Justin. - oblizałem usta, poprawiając lusterko.
-No cześć, stało się coś?
-Czy musi się coś dziać, żebym mógł do ciebie zadzwonić? - spytałem z rozbawieniem w głosie.
-Nie, ale chyba musisz mieć jakiś powód, prawda?
-W sumie racja. Chciałem zapytać czy Mike jest w domu, bo chciałbym ci go porwać na parę godzin. - przygryzłem wargę, stukając palcami o kierownicę. Dziewczyna zamilkła na moment, jakby analizując to co właśnie powiedziałem.
-Nie sądzę, że to dobry pomysł. - odezwała się w końcu.
-Przecież mam do tego prawo. Proszę cię Rose, nie możesz zabraniać mi spędzać czasu z własnym synem. - zmarszczyłem lekko czoło. - Zresztą już o tym rozmawialiśmy, zaczynamy od nowa, tak?
-W porządku, przyjedź po niego za godzinę, pasuje ci? - westchnęła. Zgodziła się, ale widocznie biła od niej niechęć.
-Jasne, w takim razie za godzinę będę. - pożegnałem się, czekając aż pierwsza odłoży słuchawkę.
***
Nacisnąłem na dzwonek i czekałem, aż dziewczyna otworzy mi drzwi. Już po chwili usłyszałem śmiech Mike'a i dźwięk przekręcania zamka.
-Cieść. Gdzie mnie zabielaś? - zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha chłopiec.
-Hej mały. To taka moja tajemnica. - odparłem i przeczesałem palcami jego jasne włoski. Przywitałem się z Rose szybką wymianą spojrzeń, po czym ruszyłem za nią do salonu.
-Spakowałam dla Mike'a parę rzeczy, zaraz przyniosę jego plecak. - odparła i zniknęła za drzwiami sypialni. Ja w tym czasie usiadłem na kanapie i zacząłem rozglądać się po mieszkaniu. Moją uwagę przykuła sterta gazet, która leżała na stoliku, poszedłem do niego i zobaczyłem że pozaznaczane są na nich oferty o pracę. W tym momencie w mojej głowie zapaliła się czerwona lampeczka. Rose szuka pracy, ja zwolniłem dzisiaj swoją sekretarkę i poszukuję kogoś na jej miejsce. Gdybym ją zatrudnił, na pewno polepszyłyby się nasze kontakty i zdobyłbym jej zaufanie. Z moich zamyśleń wyrwał mnie radosny głosik mojego syna.
-Jeśtem gotowy. - powiedział dumnie.
-Proszę cię przywieź go tak przed 20. - Rose spojrzała się na mnie.
-Dobrze. Nie denerwuj się wróci cały i zdrowy. - pocieszyłem ją. Dziewczyna kucnęła przy malcu i naciągnęła mu na główkę czapkę.
-Masz być grzeczny i słuchać się Justina, okej? - zapytała, a on kiwnął twierdząco głową i pocałował ją.
Po ubraniu się, złapałem chłopca za jego małą rączkę i razem opuściliśmy pomieszczenie, kierując się w stronę mojego samochodu. Otworzyłem drzwi i posadziłem go na foteliku, który dostałem od Rose, po czym zapiąłem w pasy. Mały był bardzo podekscytowany i widocznie zadowolony, że spędzi ze mną czas. Cieszyło mnie to, że nabrał do mnie zaufania. Zająłem miejsce kierowcy, wyjeżdżając na ulicę. Droga minęła mam szybko i już po jakimś czasie zaparkowałem pod swoim domem.
-Ale maś duzi dom. - Mike z wrażenia otworzył szerzej oczka, przyglądająć się z zachwytem mojej posiadłości. Zaśmiałem się po czym wysiadłem z auta, obchodząc go dookoła i otwierając drzwi. Chwyciłem plecak malca, pomagając wyjść mu z samochodu.
-Podoba ci się? - oblizałem usta łapiąc go za rękę i idąc z nim w stronę budynku. Mike energicznie pokiwał główką.
-Ciałbym w takim zamieśkać. - uśmiechnął się, wesoło podskakując podczas chodu. Możliwe, że kiedyś będziesz.
Podeszliśmy do drzwi, a ja wyjąłem z kieszeni pęk kluczy, otwierając je jednym z nich. Weszliśmy do środka, od razu zdjąłem chłopcu kurteczkę, czapkę i buty.
-Ale tu jeśt siupel! - wykrzyknął zachwycony rozglądając się dookoła. W tym momencie stało się coś, czego kompletnie się nie spodziewałem. Po schodach zeszła na dół .... Jasmine. Co ona tu do cholery robi, nie powinno jej tu być. Zacisnąłem zęby powstrzymując się przed wybuchem, nie chciałem zaczynać kłótni przed małym.
-Dzień dobry kocha ..... - zaczęła z uśmiechem, lecz gdy tylko zauważyła Mike'a, jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił.
-Co ty tutaj robisz? - mruknąłem, przelatując ją wzrokiem na wylot.
-Jak to co ja tutaj robię? Mam zapasowe kluczę, zapomniałeś? - prychnęła. - Przyszłam bo chciałam ci zrobić niespodziankę, a tymczasem widzę cię z jakimś dzieciakiem u boku. - wskazała dłonią na mojego syna, który przyglądał się nam, z zaciekawieniem słuchając naszej wymiany zdań. Blondynka była jednocześnie zszokowana i kompletnie zdezorientowana, ale nie miałem najmniejszego zamiaru o niczym jej mówić, ani się tłumaczyć.
-Po pierwsze, to nie jest "jakiś dzieciak" - warknąłem, zirytowany jej doborem słów. - A po drugie, obawiam się że będziesz musiała wyjść, nie mam czasu, przykro mi. - dodałem z ironią, udając przygnębienie. - Chodź Mike pokażę ci dom. - uśmiechnąłem się do niego, posyłając mu ciepłe spojrzenie. Jasmine rozszerzyła oczy w szoku.
-Pieprzony dupek. - syknęła, po czym założyła swoje czarne szpilki i wyszła trzaskając głośno drzwiami, dzięki czemu zostałem sam ze swoim synkiem.
_______________________________________________________________
PYTANIA - KLIK
-Ale maś duzi dom. - Mike z wrażenia otworzył szerzej oczka, przyglądająć się z zachwytem mojej posiadłości. Zaśmiałem się po czym wysiadłem z auta, obchodząc go dookoła i otwierając drzwi. Chwyciłem plecak malca, pomagając wyjść mu z samochodu.
-Podoba ci się? - oblizałem usta łapiąc go za rękę i idąc z nim w stronę budynku. Mike energicznie pokiwał główką.
-Ciałbym w takim zamieśkać. - uśmiechnął się, wesoło podskakując podczas chodu. Możliwe, że kiedyś będziesz.
Podeszliśmy do drzwi, a ja wyjąłem z kieszeni pęk kluczy, otwierając je jednym z nich. Weszliśmy do środka, od razu zdjąłem chłopcu kurteczkę, czapkę i buty.
-Ale tu jeśt siupel! - wykrzyknął zachwycony rozglądając się dookoła. W tym momencie stało się coś, czego kompletnie się nie spodziewałem. Po schodach zeszła na dół .... Jasmine. Co ona tu do cholery robi, nie powinno jej tu być. Zacisnąłem zęby powstrzymując się przed wybuchem, nie chciałem zaczynać kłótni przed małym.
-Dzień dobry kocha ..... - zaczęła z uśmiechem, lecz gdy tylko zauważyła Mike'a, jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił.
-Co ty tutaj robisz? - mruknąłem, przelatując ją wzrokiem na wylot.
-Jak to co ja tutaj robię? Mam zapasowe kluczę, zapomniałeś? - prychnęła. - Przyszłam bo chciałam ci zrobić niespodziankę, a tymczasem widzę cię z jakimś dzieciakiem u boku. - wskazała dłonią na mojego syna, który przyglądał się nam, z zaciekawieniem słuchając naszej wymiany zdań. Blondynka była jednocześnie zszokowana i kompletnie zdezorientowana, ale nie miałem najmniejszego zamiaru o niczym jej mówić, ani się tłumaczyć.
-Po pierwsze, to nie jest "jakiś dzieciak" - warknąłem, zirytowany jej doborem słów. - A po drugie, obawiam się że będziesz musiała wyjść, nie mam czasu, przykro mi. - dodałem z ironią, udając przygnębienie. - Chodź Mike pokażę ci dom. - uśmiechnąłem się do niego, posyłając mu ciepłe spojrzenie. Jasmine rozszerzyła oczy w szoku.
-Pieprzony dupek. - syknęła, po czym założyła swoje czarne szpilki i wyszła trzaskając głośno drzwiami, dzięki czemu zostałem sam ze swoim synkiem.
_______________________________________________________________
PYTANIA - KLIK
wkurwia mnie ta Jasmine :x czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńświetny xx
OdpowiedzUsuńOh, a ja myślałam że wreszcie coś się wydarzy między Juju i Rose :C
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuńBooziu nie mogę się doczekać jak będzie wreszcie jakaś scena z Justinem i Rose <3
OdpowiedzUsuńCiekawe kiedy się wreszcie coś wydarzy między Rose i Justinem !
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńJustin pod prysznicem robiący sobie dobrze,niezly pomysl haha. (Co ja czytam!?)
naprawę świetne! Nie moge sie juz doczekac kiedy oni sie do siebie zbliza. Mike jest przeslodki. Hdhdhffhjfjhfdhfdhdhdjefhdehe
czekam na nastepny <33333
@mylovesell
super <3
OdpowiedzUsuńJustin jest słodki <3
OdpowiedzUsuńJeeeeju.. ale się dzieje. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńKocham takiego Juju ! Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper :))
OdpowiedzUsuńhahahahah prysznic+Justin= robienie sobie dobrze,aha hahahha :D. Co do rozdziału świetny czekam nn<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to, ale strasznie czekam na jakiś moment pomiędzy Rose a Justin'em. Opowiadanie bardzo wciąga xoxo
OdpowiedzUsuńŁooo.Justin sie zmienia hcrtjv i jeszcze "może kiedyś będziesz" aww
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tym opowiadania <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :* czekam na nn
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekać momentu Jusa i Rose <3 Mike jest słodki
Cudowny ! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam was ;))
o boze dzisiaj zaczeła to czytać i już skończyłam,to jest zajebiste asdfghjkl
OdpowiedzUsuńKocham to ♥
OdpowiedzUsuńJest świetny! :) xx @PollKlaudia
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział , chce już następny .!!!
OdpowiedzUsuńjesteście wspaniałe <3
@mrraau
Jeju kiedy nn nie mogę się doczekac o_O
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńNaprawdę jesteście świetne
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* czekam z niecierpliwością na nn
OdpowiedzUsuńSuper *.* czekam na nn
OdpowiedzUsuńFragment pod prysznicem mnie rozwalił xd
OdpowiedzUsuńgenialny ;)
OdpowiedzUsuńświetny kochane :)
OdpowiedzUsuńOMG Justin jest takim wspaniałym ojcem uwielbiam go takiego:) czekam na nn! !!! :)
OdpowiedzUsuń